piątek, 9 maja 2014

~17~


    - Niektórzy nazywali go Elessarem, inni Kamieniem Elfów. Z pokolenia na pokolenie przekazywano podania o nim. Z czasem stał się legendą, lecz nasz ród nie zapomniał czasów, kiedy był prawdziwy, kiedy wierzono w jego moce. Pamięć po nim pozostała nie tylko w nas, Strażniczkach, ale i w książce, w mitach, bajkach. Jest kamieniem, którego strzeżemy, bo wierzymy, że kiedyś powróci ten, co ma otrzymać klejnot, a będzie nosił jego imię; zwany będzie Elessarem. Już kiedyś tak było. Podania mówią, że wszystko się powtórzy, a my w to mocno wierzymy. Jesteśmy pewni, że spadkobierca najodważniejszego z rycerzy, najlepszego króla, jakiego nosiła ziemia przybędzie, a któraś ze Strażniczek będzie miała zaszczyt spojrzeć na niego i powiedzieć, że specjalnie dla niego chroniłyśmy jego bezcenny klejnot przed całym złem świata.
    - Doobra... Nadal nic nie rozumiem... - odezwała się Maya, gdy jej mama przerwała na chwilę, by napić się wody.
    - Miałaś mi nie przeszkadzać! - przypomniała.
    - Racja, przepraszam. Mów dalej!
    - No więc tak, historia kamienia sięga lat, kiedy po ziemi chodziły elfy, ludzie żyli nawet do dwustu lat, krasnoludy walczyły o swoją ojczyznę, smoki rabowały skarby. A może nawet i wcześniej. Tego okresu nikt dokładnie nigdy nie opisał, więc nie mamy pewności. W każdym razie było to niedługo po powstaniu ziemi. Pierwszy lud zamieszkiwał miasto Gondolin, gdzie go właśnie wykonano. Elessar ma za sobą bardzo krwawą historię. Widział niejedną bitwę. Źródła podają, że nikt przed Gwardią, nie wiedział o mocy, jaką posiada nasz klejnot. Tylko ci, którzy go posiadali, mieli choć małą wiedzę na ten temat. A Kamień jest potężny! Niektórzy mówią, że gdy zdobędzie się Elessar, można zawładnąć całym światem. My wiemy, że ma zdolności uzdrawiające, wystarczy wiedzieć, jak z niego korzystać. To nie czas na lekcję historii, skarbie. Musisz jednak wiedzieć, że gdyby Gwardia dostała Elessar, to byłby koniec świata, jaki znamy. Zapanowałyby Ciemne Dni, jak kiedyś.
    - A o co chodzi z tym Zakonem? I Gwardią, o której cały czas mówisz? - zapytała. Nadal nie pojmowała, o co chodziło z tym całym Elessarem.
    - Zakon to taka tajna organizacja. Chroni nieświadomych ludzi przed czyhającym na nich zagrożeniem ze strony nadprzyrodzonych sił. Stara się pokonać Gwardię, ale jak dotąd kiepsko im to wychodzi. Czasami jedni wygrywają starcie, czasami drudzy. Nigdy nie zdarzyło się tak, by któraś strona utrzymała przewagę na dłużej. Zakon pomaga również Strażniczkom pilnować Elessaru. To taka nasza niepisana umowa. Nikt nie może wiedzieć o naszym istnieniu. Oni nie mają pojęcia, kto jest Strażniczką, tak samo my nie wiemy, kto należy do ich grupy.
    - A Gwardia? - przypomniała jej.
    - Gwardia to ci źli. Próbują przejąć władze nad światem. Wierzą w najpotężniejszych złych przywódców i bogów. Z tego co mówisz, wynika, że oni nie wiedzą, jak wygląda Elessar. A raczej przypuszczają, lecz z jakiegoś powodu go nie widzą. Może nawet my nie doceniamy mocy klejnotu? Może potrafi się sam doskonale ukryć przed niebezpieczeństwem? Sama nie wiem. Och, tak bardzo chciałabym móc się skontaktować w jakiś sposób z Zakonem i poinformować ich o zaistniałej sytuacji! Przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przejść. Przepraszam, że nie powiedziałam ci tego wcześniej.
    - Mam jeszcze jedno pytanie - odezwała się, nie zwracając uwagi na matkę. - Skoro Elessar przechodzi z matki na córkę, w tej samej rodzinie, to jakim cudem oni dowiedzieli się o tym dopiero teraz? Przecież nietrudno namierzyć szukanych ludzi. Potem wystarczy ich śledzić. No tak mi się przynajmniej wydaje.
    - Wiesz, sądzę, że to kolejna sztuczka Elessaru. Myślisz, że się nad tym nie zastanawiałam? Wielokrotnie. Lecz moja mama również nie mogła udzielić mi odpowiedzi, bo z kolei jej mama niczego takiego nie dowiedziała się od swojej mamy. Elessar jest zagadką samą w sobie. Nikt, prócz prawowitego właściciela nie zdoła go dokładnie poznać. Zdaję sobie sprawę, że to bardzo dużo informacji, do tego tak chaotycznie powiedzianych. Rozumiem, że jeszcze niewiele z tego rozumiesz, ale zrozumiesz. Tego jestem pewna. Na początku sama nie wierzyłam mamie w to, o czym do mnie mówiła. Dopiero, gdy poczułam tę moc, zrozumiałam wszystko. Obiecuję, że gdy tylko wrócisz, zaczniemy szkolenie. I wtedy pojmiesz, dlaczego tak ważne jest chronienie Elessaru.
    - Teraz już wiem. Elessar jest potężny i w niewłaściwych rękach spowoduje ogromne zniszczenia. Szkoda tylko, że nie powiedziałaś mi o tym wcześniej.
    - A co by to zmieniło? I kiedy miałam ci powiedzieć? Naszą tradycją jest to, że wyjawiamy sekret nowej Strażniczce w jej szesnaste urodziny. Jesteś chyba jedyna, która dowiedziała się o swoim przeznaczeniem prawie miesiąc wcześniej.
    - Dlaczego uważasz, że nic by to nie zmieniło? Może właśnie dzięki temu, nie trafiłabym w ręce Gwardii! Nie możesz tego przewidzieć. Ale najwidoczniej tobie bardziej zależy na tym cholerstwie, niż na życiu córki. - Odsunęła telefon od ucha i rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź matki. Już wcześniej chciała zakończyć rozmowę, lecz nie miała serca. Poza tym co chwila przychodziły jej do głowy nowe pytania. Nie mogła tak po prostu zrezygnować z szansy dowiedzenia się prawdy. Niestety nie wytrzymała. Schowała telefon do kieszeni i skuliła się jeszcze bardziej, bo na dworze robiło się coraz chłodniej.
    Nagle usłyszała za sobą szelest, potem cichy syk i dźwięk łamanej gałęzi. Serce podjechało jej do samego gardła. Stłumiła w sobie pisk i odruch ucieczki. Zamiast tego delikatnie odwróciła głowę, jednocześnie udając, że chciała podrapać się po plecach. Między krzewami, tuż przy ogrodzeniu mignęło jej coś białego. Nie była pewna, co to dokładnie mogło być, ale wiedziała, że ktoś ją obserwował. Po jej ciele przeszły dreszcze. Kto to był? Co miała teraz robić? Od jak dawna ją obserwował? Czy słyszał jej rozmowę z mamą? Tyle pytań nasunęło się w związku z jedną osobą i ani jednej odpowiedzi.
    Od strachu zaschło jej strasznie w gardle, więc przełknęła głośno ślinę. Nic nie dało. Słyszała tylko głośne bicie swojego serca. Czuła pot na lodowatych dłoniach.
    "Weź się w garść! Weź się w garść! - powtarzała sobie. - Kurde! Nie jestem tchórzem! Dam radę!"
    Myśląc to, podjęła pewną decyzję.

    - No i gdzie ta Maya? Mówiłaś, że przyjdzie - odezwał się Adam, chodząc w tę i z powrotem po pokoju.
    - Nie mam pojęcia. Obiecała mi, że do was zajrzy, gdy tylko skończy rozmawiać z mamą i Joshem. Najwidoczniej mają ważne sprawy do obgadania.
    - Dwie godziny? Zdajesz sobie sprawę, ile ona za te rozmowy zapłaci? Poza tym niedługo zacznie się cisza nocna. Nie uważacie, że powinniśmy pójść i jej poszukać?
    - Wyluzuj, nic jej nie będzie! - starał się go uspokoić Mark, lecz na próżno.
    Siedzieli w piątkę u chłopców w pokoju i grali w państwa, miasta... Adam zaczął denerwować się o Mayę, która już dawno, według niego, powinna być u nich.
    - Może po prostu zapomniała, albo była zbyt zmęczona i poszła do swojego pokoju. Swoją drogą, ja też już pójdę. Dobranoc. I błagam, nie zróbcie jakiegoś głupstwa! - Alex sięgnęła po klamkę u drzwi.
    - Możesz spać spokojnie. Zajmiemy się odpowiednio Adamem. - Zaśmiał się Mark.
    - Zamknij się! - warknął na niego brunet.
    - Dobranoc! - zawołał Kevin za wychodzącą już blondynką.
    Adam, nie czekając na nic, porwał swoją bluzę z łóżka, naciągnął ją na siebie, włożył buty i stanął przed drzwiami.
    - Idę się przewietrzyć. Zaraz wracam - powiedział i wyszedł. Shane chciał pójść za nim, lecz chłopaki go powstrzymali.
    - Zostaw go. Potrzebuje chwili samotności.
    "Taa samotności. Raczej przytulenia się do Mayi" - pomyślał blondyn. Usiadł obok Kevina i zaczęli rozmawiać o siatkówce. Nie mógł się jednak stuprocentowo skupić. Ciągle przed oczami miał całującą się parę.
    Tymczasem Adam wyszedł z hotelu i skierował się do ogrodu. Księżyc świecił jasno, więc doskonale widział drogę. Już wychodząc zza rogu budynku, zauważył Mayę. Siedziała dziwnie skulona na huśtawce. Wyglądała, jakby podejmowała jakąś ważną decyzję. Już po chwili wstała i rozejrzała się dookoła, przeciągając się i ziewając. Stanęła do niego tyłem, patrząc na zarośla przed nimi. Próbowała coś w nich dojrzeć oprócz zieleni liści i gałęzi.
    Nie usłyszała kroków, czyjąś obecność zauważyła dopiero, gdy poczuła jego oddech na karku. Odwróciła się szybko, przygotowując rękę do zadania ciosu. Dłoń zawisła w powietrzu, gdy zobaczyła, kto stał przed nią. Adam uśmiechnął się do niej nieco kpiąco. Jednak widząc dziewczynę całą i zdrową, odetchnął z ulgą.
    - Chciałaś mnie zabić? - zapytał ze śmiechem, pokazując jej rękę.
    - Przepraszam. Ja po prostu... Wydawało mi się, że ktoś obcy kręci się po ogrodzie. Zauważyłam tam - wskazała na krzaki - jakiś ruch i chciałam to sprawdzić, ale gdy się zbliżyłam, niczego tam już nie było.
    - Jesteś pewna, że ci się nic nie przewidziało? W końcu jest ciemno... - zasugerował, lecz zdawał sobie sprawę, jaką dostanie odpowiedź.
    - Wiem, co widziałam! - zawołała.
    - Dobra. W takim razie chodźmy już do środka. Jeśli ktoś tu się kręci, w hotelu nic nam nie zrobi. A tu jesteśmy narażeni na jego atak. A nie chciałbym, żeby ci się coś stało.
    Pokiwała głową. Dała się poprowadzić do wejścia.
    - Co u mamy? - zapytał Adam. - Długo rozmawiałyście. Na pewno miałyście sobie dużo do opowiadania.
    - Zwłaszcza ona - mruknęła Maya.
    - Oo, coś nowego zdarzyło się w mieście?
    - Co? Nie! Po prostu dowiedziałam się, że przez szesnaście lat skrywała przede mną tyle rzeczy, że kilka minut rozmowy telefonicznej nie załatwi sprawy. Wyobraź sobie, że ma gdzieś moje życie. Pragnie tylko, by... Z resztą. Nieważne. Nie chcę o tym rozmawiać. Sama muszę najpierw to sobie poukładać.
    Stanęli przed drzwiami do jej pokoju. Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się.
    - Dziękuję, że po mnie poszedłeś - odezwała się Maya. - Jeśli ktoś tam był, pewnie uratowałeś mi życie.
    Ukłonił się nisko.
    - To przyjemność chronić cię, o pani! - zawołał donośnym, niskim głosem. Oboje wybuchnęli śmiechem.
    - Dobranoc. - Blondynka wspięła się na palce i pocałowała chłopaka delikatnie w policzek. Weszła do pokoju, nie czekając na reakcję Adama. To był bardzo spontaniczny całus. Nie miała pojęcia, dlaczego to robi. Chciała mu jakoś podziękować i to wydawało jej się najlepszym rozwiązaniem. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak dobrym!

~~~*~~~*~~~*~~~

    Hej, ten chyba najkrótszy jak dotąd, ale nie miałam już co wcisnąć w niego. Rozplanowałam sobie akcję na kolejne rozdziały i nie wiedziałam, jak zrobić, by był jeszcze dłuższy. Mam nadzieję, że kolejny wam wynagrodzi tę beznadzieję :)
    Jutro bal i też dlatego dzisiaj nie ma gifów, jest rozdział taki, jaki jest, nieco okaleczony. Miał być nieco inny w pewnym momencie, ale co się odwlecze to nie uciecze ;p Dziękuję Ali za ten pomysł! ;* który będę realizowała w którymś kolejnym rozdziale, bo dzisiaj już go nie wcisnę :D
    Dziękuję również za śliczne komentarze! Naprawdę podnoszą na duchu! :)
    Co sądzicie o rozdziale? Piszcie szczerze!
    Niedługo Transformers na tvn! *,*
    Do kolejnego! ;*

5 komentarzy:

  1. Też kochałam Transformers? Czyżby bratnia dusza? Rozdział świetny! Wreszcie Adam, choć za nim nie przepadam. Cóż...Muszę dokończyć oglądanie i zrobić dwie pracę na poniedziałek, choć w niedziele mnie nie ma. Dobra koniec mej historii. Nic dodać nic ująć. Cudooo!

    OdpowiedzUsuń
  2. O to zycze swietnej zabawy na balu:). Rozdzial nie jest taki zly jak twierdzisz, jest boski ;). Zastanawia mnie to biale cos w krzakach. . .. oj cos mi sie wydaje, ze niedlugo zacznie sie duzo dziac w opowiadaniu :). Weny. Rosemarie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! Haha dzięki że skorzystałaś z pomysłu :* polecam się na przyszłość ;P Czekam z niecierpliwością na 18 rozdział :D
    papa;*
    buziaki 102 ;P :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej :* Jestem z mega wielkim opóźnieniem :D Przepraszam! No noo widać, że akcja coraz bardziej się rozkręca :) Maya już wie o swoim pochodzeniu, a Adam z każdym kolejnym rozdziałem daje po sobie poznać, że czuje do Mai coś więcej niż tylko przyjaźń :) Shane zazdrośnik jeden!!! :D :D haha ale fajne to było z tym wtrąceniem jego przemyśleń :D Jak przeczytałam to, że chłopaki grają w państwa, miasta to zaczęłam się śmiać xD Sama wiesz dlaczego... ;) Maya teraz nie będzie miała łatwo, ale to lepiej, że dowiedziała się prawdy o sobie. Przynajmniej wie przed czym ma się chronić :) Czekam teraz na to kiedy Maya i Adam wyjawią ten sekret między sobą ^^ To ich jeszcze bardziej połączy ^^ Buziaki ;*
    PS Planuję powrót na mojego bloga :D Jakoś tak żal mi się zrobiło tylu wyświetleń z Indonezji i komentarzy, które dopiero co odnalazłam w SPAMIE :D Loool... moja inteligencja ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam :3 Bardzo dobry rozdział!! <3 Miło się czyta, fajnie kręcisz akcję i oby tak dalej! Nie jestem tak dobra w komentarzach, jak Ty, więc się nie rozpiszę, ale wiedz, że bardzo podoba mi się Twój blog :3

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony