piątek, 26 lutego 2016

Weekend z Zuzką M. #1


Cykl "Weekend z Zuzką M." ma na celu przybliżenie wszystkich, a przede wszystkim mnie, do kultury. Postanowiłam, że powinnam zrobić coś oryginalnego i tak oto narodził się pomysł na "Weekend...".
Postaram się co tydzień wstawiać te notki, w których będę wypisywała, czym warto zająć się w wolnej chwili. Jaki film obejrzeć, po jaką książkę sięgnąć, może coś wydarzy się bardzo ważnego, na co warto zwrócić uwagę? Jakieś wydarzenia sportowe, premiery kinowe, spektakle. Nowe, albo stare blogi, które mają potencjał i warto je przeczytać. W sumie wszystko, co jest związane choć odrobinę z kulturą, ale i nie tylko. Mam nadzieję, że Wam się spodoba!

Na pierwszy ogień idzie blog, mam nadzieję, godny polecenia:

 "Przed wiekami, jeszcze zanim rozpętała się wojna stuletnia, Wielką Księgę Wiedzy ukryto przed szerzącym się złem. Ci, którzy to zrobili, przepadli w niezwykłych okolicznościach; nikt więc nie wie, co tak naprawdę stało się z tą skarbnicą wiedzy. Do współczesnych czasów przetrwała tylko stara przepowiednia, która głosiła, że poszukiwań zaginionej księgi podejmie się siedemnastoletnia czarodziejka, zjednoczywszy uprzednio wszystkie wolne plemienia i na ich czele wyruszy w świat.
    Odkąd odkryto słowa Wyroczni, magiczna kraina łudzi się, że wybawicielka jest już blisko. Każda dziewczyna obdarzona zdolnościami czarodziejskimi ma obowiązek, w odpowiednim wieku, stawić się przed Wyrocznią, która oznajmi, czy ta dziewczyna dokona tych wielkich czynów.
    Do tej pory ta jedyna nie pojawiła się. Kiedy przybędzie? - to pytanie zadają sobie wszyscy.
    Zło, niegdyś uśpione, znów grasuje po świecie i również poszukuje księgi, by użyć jej do własnych celów.
    Kto okaże się pierwszy? Wybranka i jej mała armia czy wysłannicy zła? Kto wygra wyścig, którego ceną jest życie miliarda niewinnych istot?
    Polowanie na magię czas zacząć!"



Z książek z chęcią poleciłabym Wam "Dziady" Mickiewicza. Wiem, zaraz mnie tutaj obrzucicie, że to przecież lektura i w ogóle, ale zaczęłam je czytać i zaczarowały mnie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że lektura może tak działać na człowieka. Polecam wszystkim, by sięgnęli po swoje stare lektury ze szkół, których dawno już nie czytali. Naprawdę warto sięgnąć po nie jeszcze raz, bo czytając, kiedy jest się starszym i bez przymusu nauczycieli czy dorosłych, widzi się całkiem inne rzeczy i dostrzega nowe, fascynujące wątki. 





Sport to coś, co kocham i zawsze kibicuję naszym zawodnikom i Was również do tego zachęcam! Ten weekend należy dla mnie i mojego brata do skoczków narciarskich, którzy zmagają się w Kazachstanie. 27 lutego i 28 lutego odbędą się konkursy indywidualne w Ałmatach. Serdecznie zapraszam do oglądania i kibicowania naszym. Dodam dla smaczku, że nasz zawodnik Maciej Kot wygrał piątkowe kwalifikacje.






W kinach od czwartku również film "110%". Jeszcze go nie oglądałam, ale mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję go zobaczyć. A komedia "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" miała premierę dzisiaj, tj. 26 lutego. Obie premiery bardzo głośne, mam nadzieję, że filmy okażą się ciekawe.


Macie jakieś plany na weekend? Może polecacie jakąś książkę? Aktualnie oprócz "Dziadów" czytam teraz "Miasto popiołów" i "Dziedzictwo mroku" oraz jestem w trakcie oglądania kolejnego odcinak "Shadowhunters". Zapowiada się fantastyczny weekend ;)

Pozdrawiam Was serdecznie i czekam na Wasze komentarze!

czwartek, 25 lutego 2016

Zanim się pojawiłeś, czyli historia o walce o życie, miłość i spełnione marzenia.


Polski tytuł: Zanim się pojawiłeś
Oryginalny tytuł: Me Before You
Autorka: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Świat Książki
Kategoria: literatura współczesna



Książkę znalazłam po tym, jak moja koleżanka powiedziała mi, że niedługo w kinach odbędzie się premiera ciekawego filmu, na który chciałaby pojechać. Zaintrygowana, razem z inną koleżanką zaczęłyśmy szukać książki, na podstawie której powstał ten film. I właśnie dzięki tej niemałej burzy, jaka rozpętała się wokół premiery filmowej, znalazłam naprawdę wartą polecenia książkę.

Louisa Clark jest osobą, której nie da się nie lubić (przynajmniej takie jest moje wrażenie). Po tym, jak zamknięto kawiarnię, w której dotąd pracowała przez długi czas, zaczyna poszukiwania nowego miejsca zarobku, ponieważ w domu się nie przelewało. Jej doradca zawodowy wynajdował jej coraz to nowe zajęcia, jedna gorsze od drugich (ubojnia drobiu prześladowała ją przez kolejne miesiące).

Kiedy jej doradca już prawie załamywał nad nią ręce, pojawiła się oferta pomocy przy sparaliżowanej osobie. Obawiała się tej pracy, ale wzięła ją, ponieważ staż w ubojni drobiu nadal śnił jej się po nocach. Osobą, której ma dotrzymywać towarzystwa to Will Traynor - chłopak z bogatej rodziny, który sam również odnosił w swoim czasie niemałe sukcesy zawodowe. Przez wypadek samochodowy został sparaliżowany od szyi w dół i wylądował na wózku.

Historia przypadła mi do gustu, choć nie od początku. Po pierwszych paru, parunastu stronach myślałam, że nie doczytam do końca. Może dlatego, że zwykle nie sięgałam po romansidła. Ale dałam szansę opowieści, zwłaszcza po tym, jak obejrzałam zwiastun filmu.

I nie zawiodłam się. Po pewnym czasie książka mnie tak wciągnęła, że nie mogłam się od niej oderwać i siedziałam do późna w nocy i czytałam, jak Lou wymyślała nowe rozrywki dla Willa, by ten przestał siedzieć w swoim szarym świecie w dusznym pokoju. Chłonęłam jak gąbka kolejne słowa - te radosne i te smutne. Śmiałam się, kiedy Will dogryzał Lou, płakałam, kiedy miał gorsze chwile, kiedy łapały go choroby oraz momenty zwątpienia.

Książka przerosła moje oczekiwania. Spodziewałam się jakiegoś zwykłego romansu, ale historia, którą autorka nam przedstawiła do zwyczajnych się nie zalicza. Wkraczając w świat Willa i Lou, do jego przybudówki, poznajemy, co to jest prawdziwa miłość, oddanie, szczera i bezinteresowna pomoc.

Pokochałam historię za jej zakończenie (choć ryczałam jak bóbr i nie mogłam się pozbierać nie tylko po końcówce, ale i po różnych innych momentach), za wspaniałych bohaterów, którzy nie byli sztywni i szarzy, tylko wręcz przeciwnie - każdy się wyróżniał i miał coś, za co się go lubiło i coś, za co można go było znienawidzić. A główni bohaterowie okazali się swoimi przeciwieństwami - Lou, energiczna, ze specyficznym gustem jeśli chodzi o modę i spokojny, nieco uszczypliwy Will, który nie stroni od sarkazmu, zwłaszcza w środkowej części książki.

Główni bohaterowie diametralnie zmieniają się pod swoim wpływem na oczach czytelników i to mi się bardzo podobało. Nie byli jednowymiarowi, potrafili być uśmiechnięci i źli, smutni i romantyczni, pewni siebie i przyjacielscy i oddani.

Serdecznie polecam wszystkim tę historię! Niejednym może Was zaskoczyć a zaintryguje Was na pewno!  Film zapewne również będzie ciekawy i już nie mogę się go doczekać, tym bardziej, że Willa gra w nim Sam Claflin, jeden z moich ulubionych aktorów.

Ps. Poszukując właśnie informacji o tej książce, dowiedziałam się, że po angielsku jest również druga część historii Louisy. Mam cichą i szczerą nadzieję, że już niebawem zostanie przetłumaczona oraz, że będę miała okazję się z nią zapoznać. Z chęcią sięgnę po "After You" ;)

sobota, 20 lutego 2016

Jak ten czas szybko leci!


Hej, przyszłam w końcu troszkę ponarzekać. Czy Wam też ten czas tak szybko ucieka? Niby mam ferie, ale nic z nich nie użyłam, jedyne co, to skończyłam jedną książkę i jestem już na bieżąco z moim serialem, ale nadal chodzę niewyspana i nadal nie ruszyłam mojej pracy domowej z polskiego ani "Dziadów", które trzeba przeczytać.
Wydawało mi się, że dzięki feriom podgonie niektóre opowiadania, może przeczytam jakieś nowe, że obejrzę coś fajnego, ale tak naprawdę to nic wielkiego nie zrobiłam, a tydzień już minął, niestety.
Mam nadzieję, że uda mi się coś niecoś zrobić podczas tego drugiego tygodnia, choć wątpię, bo zapowiada się tak samo jak ten mijający (oby tylko nie było śniegu! O.o).
Właśnie, czy u Was też śnieg pojawił się na całą noc a w południe już sobie poszedł? (oczywiście na szczęście dla mnie, no ale zawsze to jakaś odmiana). Jak tam u Was? Ciężko w szkole? Może też macie ferie? Jak je spędziliście, spędzacie? Aktywnie czy może nieco mniej? :) Dzielcie się ze mną śmiało, nie gryzę, przynajmniej nie mam trującego jadu ;)


niedziela, 14 lutego 2016

Dziedzictwa Planety Lorien, czyli niecodzienna saga o kosmitach


Dziedzictwa Planety Lorien jest to saga opowiadająca o przybyłych na Ziemię uciekinierach z nieistniejącej w naszym układzie słonecznym planety - Lorien. Na początku poznajemy Johna i jego opiekuna, Henriego, którzy uciekają od jednego miejsca do drugiego po całych Stanach Zjednoczonych przed inną rasą kosmitów, którzy opanowali ich planetę. Opowieść o wojnie, o pokonywaniu własnych słabości, o miłości, która poddana jest wielu próbom. Książki zawierają wiele ciekawych wątków, kilku naprawdę fajnych bohaterów oraz historię Lorien i jej mieszkańców.


Dziedzictwa Planety Lorien zaczęłam czytać po obejrzeniu filmu "Jestem Numerem Cztery". Tak mnie zaciekawił, a końcówka już w ogóle kompletnie zwaliła z nóg, że po prostu musiałam dowiedzieć się, co się dalej wydarzy. I tak od jednej części do drugiej, aż jestem właśnie w trakcie czytania piątej części.

Denerwuje mnie to, że niektóre wprowadzenia do historii znajdują się w dodatkowo wydanych książkach tzw. "Zaginionych Kartotekach", które nie są wydane wszystkie w Polsce. Jedynie kilka z nich jest profesjonalnie przetłumaczonych i wydanych w formie książek. Trochę to denerwuje, kiedy zaczyna się czytać kolejną część i czasem jest coś, jakiś drobny szczególik, jakaś drobna wzmianka, co ni jak pasuje. A okaże się, że jeżeli przeczyta się kartoteki odpowiednio w czasie, wszystko ułoży się w logiczną całość i ma się obraz całej sytuacji. Te historie w kartotekach są chyba tak stworzone, by nie zaburzały wątków w głównych książkach, ale, kiedy przeczyta się wszystko po kolei, to nie czuje się takiej pustki. Wtedy wszystko jest dopowiedziane. A ja jako wymagający i bardzo wczytujący się w historię czytelnik, lubię mieć wszystko po kolei wytłumaczone.

Nie potrafię wybrać części, która najbardziej wyróżniałaby się spośród reszty. Każda czymś mnie zachwyciła, czymś zasmuciła, rozweseliła. Chyba każda miała taki moment, gdzie mówię "Boże, już więcej tego nie czytam!". Ale wracam, bo to jest silniejsze ode mnie. I tak oto właśnie kończę ostatnią wydaną część "Zemstę Siódmej". I w niej również nie mogę się przemóc i skończyć tylko że z innego powodu. Bo wiem, że jeżeli przeczytam to będę musiała długo czekać na koleją część. A jeżeli jeszcze poprzedniej nie skończyłam, to zawsze mogę do niej spokojnie wrócić i kawałek przeczytać i delektować się słowami. Głupie, prawda?


Bardzo przypadła mi ta seria do gustu. Pojawiło się kilkoro ciekawych postaci, m.in. Sam, który może a początku wydawał się nieco szurnięty i nieogarnięty, ale z czasem okazał się lojalnym przyjacielem i synem. To on miał zabawne momenty i był naprawdę uroczy (zwłaszcza, jeżeli chodziło o Szóstą). Również Ella i Dziewiąty (a już zwłaszcza razem) zostali wykreowani ciekawie. Co prawda, Dziewiąty miał tak wkurzający charakter, że po pięciu minutach chciało mu się przywalić patelnią w łeb, ale miał to coś i po prostu trzeba było mu później wszystko wybaczyć.

Z reszty postaci, irytowała mnie miejscami Sara oraz sama ich miłość. Mieli po te piętnaście lat, a czasami zachowywali się jakby mieli po trzydzieści. Trochę to nierealne, choć może Loryjczycy, którzy podobno zakochiwali się raz na całe życie, tak właśnie mieli.

Okazuje się, że brakuje mi postaci, których bym nie lubiła od początku do końca. Oczywiście jest Setracus Ra, ale on, jako zły charakter, z definicji jest ten, którego się nie lubi (choć ja przez pewne wydarzenia nie znoszę go jeszcze bardziej; nie chcę spojlerować, ale jeżeli ktoś chciałby się dowiedzieć, pytajcie). Nawet Piątego lubię, ponieważ wiem, dlaczego zrobił to, co zrobił. Chciał się ratować i to trochę nieszlachetne, ale kto powiedział, że każdy musi zachowywać się jak John i wszystkich ratować? Spodobała mi się jego postać, ponieważ trochę nieszczęśliwa, samotna, wprowadziła chaosu w szeregach Gard. Oprócz nich są jeszcze pewne osoby, które krótko są złe, ale później przechodzą na dobrą stronę (zdecydowanie za dużo ich, choć bez nich Loryjczycy nic by nie zdziałali).

Najsmutniejsze momenty? To jasne, że zaliczam do nich wszystkie śmierci, a było ich niemało. Najbardziej wstrząsnęła mną jedna śmierć, która była całkiem niepotrzebna i która w sumie stała się przez przypadek. Najbardziej zapamiętałam historię śmierci Cepana Ósmego, kiedy kobieta, w której był zakochany, wydała ich Mogadorczykom. Bliscy podobno krzywdzą najbardziej, prawda?

Książki trzymają w napięciu, jest mnóstwo ciekawych wydarzeń, ale i zwykłego życia, dzięki czemu nie jest to tylko opowieść o kosmitach, ale również o nastolatkach. Oprócz galaktycznej wojny, mają problemy z prawem, z zaaklimatyzowaniem się w nowej szkole czy miejscu, do którego akurat przybyli. Nieporozumienia z opiekunami są na porządku dziennym. Wydają się tacy, jak my. Jedyne, co ich odróżnia to pochodzenie i Dziedzictwa podarowane im od samej planety. Każdy z nich ma coś innego, choć, jak się później okazuje, niezupełnie jest to prawda. Mówiono, że będą gotowi do walki, kiedy każdy z nich zdobędzie Dziedzictwo, które wspomoże go w walce. I takim sposobem, każdy z Gardów posiadał kilka darów.

Dużo by jeszcze opowiadać, więc może zostawię Was z tymi informacjami. Jeżeli macie jakieś pytania, walcie śmiało. A może chcielibyście szczegółową recenzję każdej po kolei książki z serii? Albo jakiejś innej? Chętnie podejmę się wyzwania. Właśnie rozpoczęłam ferie, więc mam chwilkę ;)

A Wy? Przeczytaliście Dziedzictwa? A może oglądaliście film? Albo zamierzacie? Naprawdę polecam tym, którzy lubią klimaty fantasy i kosmiczne. Pojawia się w książce mnóstwo ciekawych wątków i przygód. Walka dobra ze złem - niby powszechny temat, ale uważam, że warto sięgnąć po książki nawet dla zwykłej przyjemności.

Ps. W mojej skromnej kolekcji brakuje kilku kartotek i trzeciej części "Droga Dziewiątego". Dlatego nie ma ich na zdjęciach ;) 
Mrs Black bajkowe-szablony