wtorek, 16 lipca 2013

*2. Ghost.

To, że byłam duchem, pojęłam dopiero po jakimś czasie. Nie wiedziałam co mam robić. Błąkałam się między cmentarzem, a domem. Byłam na pogrzebie. Nie było wiele osób. Mała delegacja ze szkoły i najbliższa rodzina. Mama płakała. Nie rozumiałam jej. Nigdy nie pokazywała mi, że jej na mnie zależy. Może  tylko udawała, że płacze? Grała zatroskaną, smutną i zrozpaczoną matkę przed moją wychowawczynią? Mogłam się tylko domyślać.
Gdybym się nie rozglądała, to nie zobaczyłabym Jego. Stał na uboczu w czarnych spodniach, a spod brązowej bluzy wystawał biały kołnierzyk. Jego jasne włosy wydawały się prawie białe pod wpływem promieni słonecznych. Oczy skrył za czarnymi okularami przeciwsłonecznymi. Co on robił na moim pogrzebie? Przecież my się nawet nie znaliśmy. To również pozostawało dla mnie zagadką. Którą postanowiłam rozwiązać.
Gdy pogrzeb dobiegł końca, cały czas trzymałam się blisko niego. Doprowadził mnie do parku.
Usiadł na ławce i skrył twarz w dłoniach. Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu. To było głupie. Zamiast go pocieszyć tylko go wystraszyłam. Czując mój dotyk, wzdrygnął się i rozejrzał dookoła i sądząc, że mu się przewidziało, zapatrzył się gdzieś w dal. Usiadłam koło niego, uważając by go nie dotknąć. Wpatrywałam się w jego skuloną i bezbronną, choć umięśnioną sylwetkę.
Nagle podeszła do nas dziewczyna. Chloe - moja koleżanka. Przesłoniła swoimi gęstymi ciemnymi włosami cały świat.
- Hej kochanie! - zawołała i cmoknęła Go w policzek.
Chłopak wytarł wierzchem dłoni miejsce, w którym jego skóra zetknęła się z jej wargami. Niczym niezrażona dziewczyna ciągnęła dalej.
- Byłeś na jej pogrzebie? - prychnęła.
- Nic ci do tego. - odchrząknął, bo jego głos dziwnie zadrżał. - I nie nazywaj mnie "kochaniem". - wycedził przez zęby. Odepchnął jej rękę.
- Zrywasz ze mną? - zdziwiła się.
Tym razem to on prychnął - My nie byliśmy ze sobą. Ubzdurałaś to sobie. Powiedziałem ci to już wtedy, gdy mnie pierwszy raz pocałowałaś. Chloe, przestań się wydurniać! - krzyknął zdesperowany, gdy dziewczyna ponowiła próbę dotknięcia go.
- Jak sobie chcesz. Nawet nie wiesz co tracisz - okręciła się na pięcie i wycofała się z godnością.
- Wiem co już straciłem - szepnął i znów ukrył twarz w dłoniach.
Siedział tak do północy. Potem wstał i powlókł się do domu. A ja za nim. Nie wiem czemu to zrobiłam. Coś mówiło mi, że powinnam być tej nocy blisko niego. Więc byłam. Siedziałam cały czas w jego pokoju.
Gdy poszedł do łazienki, musiałam zostać w jego sypialni więc nie mogłam go pilnować. Na szczęście nie poślizgnął się na płytkach. Wrócił trzymając coś małego w dłoni. Położył się na łóżku.
- Już idę do ciebie Eve! - i zanim zorientowałam się, już przejechał żyletką po nadgarstku. Spanikowałam. Widziałam jego rękę, którą zalewała krew. Miałam deja vu. Wyglądałam tak samo jak on. Lecz mnie nikt nie mógł pomóc. A jemu tak. Podeszłam do niego, łudząc się, że mu tym w czymś pomogę. Łzy kapały mi z twarzy na jego białą koszulkę i rękę. Gd dotarły do rany, to zrobiła się dziwnie jasna, zaczęła skrzyć. Gdy następne kilka łez spadło na nadgarstek, rana zagoiła się. Uśmiechnęłam się nadal płacząc. Chłopak otworzył oczy.
- Eve... - szepnął. Myślałam, że bredzi. Przez głowę mi nie przeszło, że może mnie widzieć, a jednak.

******

Hej, cieszę się, że tyle osób wchodzi na tego bloga *,* Dziękuję Wam jesteście kochani. ♥

3 komentarze:

  1. Ej dawaj następny rozdział, ten był za krótki!!!!

    Rosemarie

    PS. Za krótki ale świetnym, czuje niedosyt. Moim zdaniem za szybko potoczyła się akcja. Myślę, że w tym rozdziale Ten chłopak powinien opowiadać, ale to i tak było świetne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to nawet o tym nie pomyślałam żeby Shane opowiadał :) A rozdziały będą takie krótkie, postaram się dodać szybciej :)

      Usuń
  2. Bombowe... sorka że dopiero teraz ale jakoś nie wchodziłam albo zapominałam... przepraszam :* No ja też czekam na dalszy ciąg mimo że wiem co będzie dalej... to co piszesz mogę czytać i czytać... nawet milion razy :*

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony