niedziela, 28 lipca 2013

*4. Cemetery and prayer.

I znowu nie wiem jakim cudem znalazłam się w pobliskim kościele. Siedziałam tak, by nikt mnie nie widział. Znowu zapomniałam o mojej tajemnicy. Przecież nikt i tak by mnie nie zauważył! Musiałam się w końcu do tego przyzwyczaić.
Siedziałam i wpatrywałam się w rzeźby przy głównym ołtarzu, patrzyłam na witraże, przez które przebijało światło słońca, tworząc piękny widok. Nagle przede mną usłyszałam znajomy mi głos. Jako duch miałam bardziej wyostrzony słuch niż zza życia. Spojrzałam w tamtym kierunku. Zobaczyłam Shane'a. Klęczał przed ołtarzem, pochylony do przodu. Mruczał coś pod nosem więc wytężyłam słuch.
- Boże, jeśli istniejesz to proszę Cię o jedną małą przysługę. Zrób coś, by Eve nadal żyła! Będę posłuszny, będę robił wszystko co tylko każesz. Po prostu chcę być z nią. Chcę by ona była tu przy mnie. Tak bardzo jej pragnę. Ty wiesz najlepiej. Ty potrafisz takie rzeczy. Wiem to. Więc błagam! Cofnij czas, ożyw ją. Nie mam pojęcia. Ale spraw by żyła... Zrób to - szeptał desperacko. Ręce miał złożone do modlitwy, głowę opartą o dłonie, a oczy zamknięte.
Szybko wyszłam z kościoła, by nie słuchać dalej jego próśb. Wolałam wiedzieć, że mnie nie kocha niż cierpieć katusze przez to, że on darzy mnie tym samym uczuciem co ja  jego. A cierpiałabym bardzo. Już wtedy cierpiałam... Przecież jednym z powodów, dla których odebrałam sobie życie była ta miłość do niego.
Uciekłam. Już nie wiedziałam gdzie się schować. Poszłam na cmentarz. Usiadłam na ławeczce przy grobie  i
wpatrywałam się w białego anioła, pochylonego nad płytą, który strzegł mojego ciała. Zauważyłam nowe kwiaty w wazonie, a wszystkie znicze się paliły. Był to znak, że ktoś nie tak dawno odwiedził mój grób. Zachodziłam w głowę kto to mógł być. Chyba nikt nie wiedział, że moimi ulubionymi kwiatami są czerwone tulipany.
A może jednak ktoś znał mnie aż tak bardzo, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy? Tak bardzo chciałam się tego dowiedzieć...
Tutaj był spokój, a ciszę przerywał tylko szum liści i śpiew ptaków. Od czasu do czasu widziałam starsze kobiety, które przechadzały się między grobami z koszami pełnymi zniczy, kwiatów lub śmieci. Nikogo znajomego.
Wtem zobaczyłam kogoś, kogo bym się w ogóle tutaj nie spodziewała. W moją stronę szła Chloe. Jak to ona ubrana zawsze na luzie. nie znosiła butów na obcasie, ani sukienek czy spódnic. Nie zwracałam na nią zbytniej uwagi, wciąż pochylając głowę i patrząc się w dół. Jednak podniosłam wzrok, niezadowolona, że zakłóca mój spokój,
gdy podeszła do ławki, stanęła nad moim grobem i popatrzyła w wyryte litery na płycie z wrogim wyrazem twarzy. Zmrużyła oczy.
- Ty tu sobie spokojnie leżysz, a Shane przeżywa twoją śmierć. Nie wiem co ty sobie wyobrażasz. Pewnie nie chcesz go zostawić. Wiem, że go lubiłaś, ale na twoim miejscu zostawiłabym go w spokoju. Przy moim boku znajdzie szczęście jakiego ty byś mu nie dała. Tylko musisz go zostawić, a wtedy ja się nim zaopiekuję.
Prychnęłam. Zastanawiałam się ile czasu zajęło jej ułożenie tych wyniosłych słów. Tak naprawdę nigdy jej nie lubiłam. Zawsze wydawała się taka fałszywa. i teraz mam dowód. Nikomu, nawet największemu wrogowi, nie życzyłabym, by się z nią musiał zadawać. Ale jednak z drugiej strony chciałam, by Shane miał normalne życie. Już postanowiłam, że nigdy mnie nie zobaczy i dotrzymam obietnicy. Ale nie pozwolę też tej suce zbliżyć się do Shane'a.
Podpłynęłam do niej. Wokół nas zerwał się lodowaty wiatr mimo, że dzień był upalny. Chloe stała nad moim grobem, a jej mina momentalnie się zmieniła. Już nie była zła. Była przerażona. Zaczęła patrzeć wokoło siebie lecz nie mogła niczego zobaczyć. W końcu byłam duchem. Zaśmiałam się szyderczo prosto w jej twarz. poczuła mój oddech. Bała się coraz bardziej. Dotknęłam dłonią jej ramienia. Krzyknęła i pędem pobiegła w stronę wyjścia, a kobiety spoglądały na nią złowrogo. Jedna zaczęła wygrażać jej palcem, ale dziewczyna już jej nie widziała. Była za bramą. Ale biegła dalej. Zaśmiałam się. Dopięłam swego. Dumna z siebie usiadłam z powrotem na ławce.

******

Hej, dziękuję wam za miłe słowa. Macie następny.
Do następnego <3
Ps. Marchewa o co kaman z tym smsem?

2 komentarze:

  1. Z tym SMSem chodzi mi o to że chciałaś jakąś nazwę dziwną ale nie kumam po co ci ona i wgl co zamierzasz zrobić...
    Rozdziałek mega boski... No i czekam na kolejny...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co powiedzieć.... będę musiała się powtórzyć: rozdział świetny, boski, cudowny itd. Koniecznie musisz jak najszybciej dodać kolejny rozdział:D
    Rosemarie

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony