piątek, 4 lipca 2014

~21~


    Rano wszystko działo się tak szybko, że nikt się nawet nie obejrzał, a już siedzieli w autobusie. Adam zajął miejsce obok Mayi, a Shane tuż za nimi. Zamierzał mieć ich na oku. Widział wczoraj, jak ze sobą rozmawiali na dyskotece, jak potem nie odstępowali się ani na krok. Czuł, że wydarzyło się między nimi coś ważnego. Bał dopuścić do siebie najgorszej z możliwych opcji, ale wszystko wskazywało na właśnie na to. Że Maya i Adam zaczęli ze sobą chodzić. I im dłużej im się przyglądał i przysłuchiwał, utwierdzał się w tej myśli.
    Na początku poczuł smutek. Był zawiedziony. W końcu on również coś tam czuł do Mayi. Później pojawiła się złość. Najpierw na Adama, że go ubiegł, potem na samego siebie, że nie poszedł do blondynki wcześniej, że nie wyznał jej swoich uczuć przed kolegą. Na koniec przyszła bezradność. Zdawał sobie sprawę, że jeśli tych dwoje naprawdę się kocha, to on nie miał nic do gadania. Powinien zaakceptować ich wybór, by nadal być ich przyjacielem.
    "Ale co, jeśli to nie jest prawdziwa miłość tylko zauroczenie, które z czasem minie?" - Ta myśl pojawiła się w następnej kolejności w jego umyśle. Wtedy już kompletnie nie wiedział, co sądzić o całej tej sytuacji. Serce mówiło mu, że nie może się teraz poddać, że musi zawalczyć. Natomiast rozum podpowiadał, by zostawił ich w spokoju i cieszył się ich szczęściem. Nie potrafił zrobić ani jednej, ani drugiej rzeczy. Nie był typem, który walczyłby o ukochaną z przyjacielem. Dla niego przyjaźń była ponad miłostki. Ale nie mógł też siedzieć z założonymi rękami i patrzeć na tych dwoje.

    Diana ukradkiem spoglądała na Mayę i Adama, którzy rozmawiali ze sobą zawzięcie. Cały czas uśmiechali się do siebie, patrzyli w oczy. Trzymali za ręce. Brunet skradł jej pocałunek czy dwa. Szatynka bardzo się cieszyła, że życie przyjaciółki w końcu wychodziło na prostą.
    "Jeszcze żeby tylko dziewczyny zaczęły się do siebie odzywać!" - Westchnęła. Wiedziała, że porywa się z motyką na słońce, ale mimo to starała się jakoś przekonać Wen i Chloe do tego, by pogodziły się z Mayą. Dziewczyny jednak były zbyt uparte. Ciągle stawiały na swoim. Diana jednak nie poddawała się i wydawało jej się, że zauważyła nieznaczne zmiany w zachowaniu przyjaciółek. Nie miała tylko pojęcia czy to aby może ona niczego sobie nie wymyśliła, by choć trochę siebie pocieszyć.
    Wróciwszy wczoraj z dyskoteki, Diana i Maya były przeszczęśliwe. Obie miło spędziły wieczór. Ciągle tańczyły; Diana chyba ze wszystkimi, blondynka praktycznie tylko z jednym. Maya właśnie opowiadała szatynce o tym, co wyznał jej Adam, gdy zorientowała się, że w pokoju panuje cisza. Nie przerywając opowieści, spojrzała na współlokatorki; obie przysłuchiwały się z niemałym zaangażowaniem. Gdy skończyła, nic nie powiedziały, ale wiedziała, że bardzo je to zaciekawiło. To dało nadzieję Dianie na to, że może kiedyś znów będą tą samą paczką co kiedyś, że będą się razem śmiać, wszędzie ze sobą chodzić i nigdy się nie rozstaną. Może kiedyś...

    Kevin siedział obok Shane'a. Starał się przyjaciela wciągnąć w jakąś pogawędkę, ale kiedy zauważył, że do blondyna nic nie dociera, darował sobie. Powędrował wzrokiem za spojrzeniem blondyna. Ten patrzył na Mayę i Adama z nieskrywaną zazdrością.
    - Wiesz, jeśli to cię pocieszy, to zawsze myślałem, że to ty z nią będziesz - powiedział.
    - Nie pocieszyło - mruknął cicho Shane. Zerknął przelotnie na kumpla. Potem wbił wzrok w szybę. Patrzył na pędzące obok nich samochody, na zielone drzewa, które po chwili zostawały za nimi.
    - Tak myślałem. Ale nie ma się co martwić. Wszystko się jakoś ułoży. Zobaczysz, jeszcze będzie tak jak ty tego chcesz.
    - Jasne.
    - Hej! Chłopaki, gracie w karty? - zapytał Colin, spoglądając na rozmawiających.
    - Nie, jakoś nie mam ochoty - odpowiedział Shane. Wyciągnął z plecaka słuchawki i założył je, włączając muzykę.
    - Za to ja chętnie z wami pogram - odezwał się Kevin, odwracając się w stronę Colina.Chłopak zaczął rozdawać karty swoim kolegom.
    - Adam, grasz? - zawołał Mike do bruneta. Chłopak, uśmiechając się od ucha do ucha, odwrócił się.
    - Jasne, czemu nie - odparł. Rozejrzał się uważnie. - A Shane nie gra z nami? - zapytał, spoglądając ukradkiem na blondyna.
    - Trochę źle się czuje - szybko wtrącił się Kevin. Adam pokiwał głową ze zrozumieniem, biorąc swoje karty.
    - No to zaczynajmy! - krzyknął Colin.

    - Szkoda, że już wracamy. Było strasznie fajnie! - powiedziała Alex do Sam. - Tyle się wydarzyło. Nigdy nie zapomnę tej wycieczki!
    - Ja też. Będę ją miło wspominać.
    - Idziecie jutro do szkoły? - Usłyszały głos Maggie siedzącej tuż przed nimi.
    - No jasne, że nie. Zamierzam jutro w końcu się porządnie wyspać - odparła blondynka ze śmiechem.
    - Ja chyba też nie przyjdę. Nie opłaca się. No bo kto przyjdzie? Może Chloe, bo nie będzie chciała popsuć sobie frekwencji. Może Adison, bo jej ojciec będzie kazał. A tak? Chłopaki na pewno nie przyjdą, już to zapowiedzieli przed wycieczką. A pozostałe dziewczyny pewnie też będą wolały zostać w domu, spokojnie się rozpakować i w ogóle - wyznała Margaret.
    - Och, przestańcie wreszcie gadać o tej przeklętej szkole! - zawołała Jessie, odwracając się w ich kierunku. - Jeszcze się wycieczka na dobre nie skończyła a wy już tylko szkoła i szkoła. Cieszcie się, dopóki jeszcze macie czym, bo po powrocie będzie ciężko.
    - To prawda. Mamy zapowiedziane dwa sprawdziany w przyszłym tygodniu... - zaczęła Alex, ale widząc spojrzenie Jess, zamilkła.
    - Chce ktoś ciastko? - zapytała Sam, wyciągając paczkę herbatników z torebki. Dziewczyny roześmiały się serdecznie i wzięły każda po jednym ciastku.
    - Gdzie planujecie spędzić wakacje? - odezwała się po chwili Maggie. I koleżanki zaczęły omawiać swoje plany wakacyjne, zapominając o szkole i wszelkich innych rozterkach.
Cam i Ad

   Cameron i Adison siedziały tuż przed Dianą. Oglądały horror na tablecie. Jednak jego właścicielka nie potrafiła skupić uwagi na filmie. Myśli Ad zaprzątały różne sprawy. A przede wszystkim Maya. Zastanawiała się, czy to prawda, co ludzie gadają, że wczoraj Adam wyznał blondynce co czuje i że ona powiedziała, że czuje to samo co on. Nie mogła w to uwierzyć rano, gdy Maggie jej to powtórzyła i nie mogła uwierzyć teraz, widząc ich razem siedzących przy sobie.
    "Jedyny plus tej całej pogmatwanej sytuacji jest taki, że jeśli oni faktycznie są razem, to Maya nie będzie miała nic wspólnego z Shanem, co podnosi moje szanse w zdobyciu go." 
    Zaśmiała się cicho. Przyjaciółka spojrzała na nią krzywo. Na ekranie krwawa jatka, a Adison się śmieje? Po chwili do Cameron dotarło, że to nie powinno jej dziwić. Znała swoją przyjaciółkę już jakiś czas i wiedziała, że takie filmy jej nie ruszają. Wręcz przeciwnie - wzbudzają w niej poczucie humoru tak dobrze ukryte za ciągłą zazdrością i arogancją.
    - Beznadziejny ten film. Nic tylko się zabijają. - Westchnęła Adison.
    - W końcu to horror - zauważyła Cam.
    - No tak, racja. Mimo tego i tak jest beznadziejny - odparła po czym go wyłączyła, nie pytając Cam, czy będzie go dalej oglądać.

    Maya siedziała oparta plecami o gorącą szybę autobusu i przyglądała się jak chłopcy grali w karty. Przez pierwsze dwadzieścia minut może i było to ciekawe, ale potem zaczęła się nudzić. Po jej prawej stronie siedział Shane, lecz wydawało jej się, że spał, więc nie chciała go budzić i zajmować rozmową. Usiadła więc prosto, wyciągnęła słuchawki, założyła je i włączyła muzykę. Wyglądała przez szybę. Starała się liczyć samochody, które ich mijały, ale po chwili straciła rachubę. Podziwiała piękne widoki - zielone łąki, brązowo-żółte pola, które tworzyły kolorową szachownicę, ciemne lasy, dalekie wzgórza porośnięte zielonymi roślinami. Patrzyła na sunące po niebie białe obłoki, które układały się w różne kształty. Wszystko według niej było piękne, miało swój urok.
    Podczas podróży dużo myślała. Najpierw o Adamie, który siedział tuż obok. Słuchała jego głośnego, niskiego śmiechu, czasami czuła jego dotyk, ale nie odwracała się. przymknęła powieki i pozwoliła, by jej myśli pochłonęły ją całą.
    Czuła, że dobrze zrobiła, wyznając Adamowi, co czuje. Odkąd ją pocałował ta kwestia nie dawała jej spokoju. Wróciły dawne uczucia, których nijak nie mogła się pozbyć. Teraz czuła, jakby ktoś zdjął jej z ramion jakiś ciężar, choć wcześniej nie zdawała sobie sprawy, że go na nich miała. Była szczęśliwa. Od dawna to uczucie jej nie towarzyszyło. Teraz miała pewność, że wszystko w końcu zacznie się układać.
    Kilka razy wspomniała Shane'a. Usłyszała z rozmowy chłopaków, że źle się czuł. Miała tylko nadzieję, że to nie było nic poważnego. Uważała blondyna za swojego przyjaciela, może nawet drugiego starszego brata. Wiedziała, że zawsze mogła na nim polegać, wszystko mu powiedzieć, a on to zatrzyma dla siebie. Zupełnie jak Josh. Więc martwiła się o niego i chciała, żeby wszystko było w porządku.
    Najwięcej czasu spędziła na rozmyślaniu o przyjaciółkach. Wczoraj zdawały się być bardzo zainteresowane jej powieścią o dyskotece mimo, że kategorycznie odmówiły wzięcia w niej udziału. Zastanawiała się, co teraz o niej myślą. Czy nadal były na nią obrażone? Czy nadal uważały, że to ona zepsuła ich przyjaźń, oddalając się od nich? Miała ochotę je o to zapytać, ale bała się, że tymi pytaniami może zepsuć coś, co miała nadzieję się naprawiło przez ostatnie kilka dni. Bardzo pragnęła, by było tak jak dawniej. Dziewczyny znały je jak nikt i zależało jej na tym, by dowiedzieć się, jakie mają zdanie na ten czy inny temat, który dręczył blondynkę. Ale to nie ona powinna się odzywać pierwsza. Przynajmniej dopóki nie będzie wiedziała, że jej przebaczyły i że zauważyły, że one też popełniły błąd. Bo jeśli tego nie zobaczą, na próżne będą pogadanki Mayi.
    Podróż minęła jej strasznie szybko. Za szybko wręcz. Nim się obejrzała, już wjeżdżali do miasta i czas było dzwonić do rodziców, by ich odebrali spod szkoły. Maya nie rozmawiała z mamą długo. Słyszała, że była strasznie zajęta. Mówiła szybko, a w tle coś buczało. Obiecała jednak zaraz stawić się na umówionym miejscu.
    Gdy autobus zaparkował na parkingu przed szkołą, wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy. Maya założyła sweterek, bo na dworze wiał mocny wiatr, wzięła torbę i wyszła za Adamem na korytarzyk pojazdu, ustawiając się w klejce do drzwi.
    Przeszedł ją dziwny dreszcz, a wisiorek nagle zaciążył jej na szyi. Nigdy nie czuła czegoś podobnego i dlatego nie wiedziała, co o tym myśleć.
    - Idziesz? - zawołał brunet, stojąc już na chodniku. Odwrócił się w jej stronę i wyciągnął do niej rękę, a ona, po chwili wahania, ja chwyciła. Wyszła z autobusu na spotkanie z przeznaczeniem.

~~~*~~~*~~~*~~~

    Hej! Obiecuję, że w kolejnym będzie więcej życia! :) Mam nadzieję, że ten wyszedł mi lepiej niż myślę, ze wyszedł :) Jak mijają wakacje? Mi w sumie okej. Ciepło jest, słoneczko grzeje, znajomi są. Czego chcieć więcej? :)

4 komentarze:

  1. Dla mnie smutny rozdział...
    Ja cały czas stałam za Shanem murem, a teraz...
    Ostatnie zdania mnie zaciekawiły...
    Nie wytrzymam tych dwóch tygodni...
    Życzę weny i fajnych wakacji...
    Mia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudeńko *.* Hahha tak w ogóle to heeej :* :* :D Tak się cieszę, że między Mayą a Adamem rozkwita takie piękne uczucie i, co najważniejsze, że oboje się do niego przyznali <3 Co tu ukrywać, Maya i Adam bardzo do siebie pasują i są wręcz dla siebie stworzeni! *.* Pewnie jednak nie obejdzie się bez przeciwności losu na ich drodze :/ Ale zastanawia mnie tu sytuacja Shane'a... trochę mi go szkoda :c ale takie jest życie ;) Zresztą pewnie Shane tak szybko się nie podda i Adam będzie miał w jego osobie godnego przeciwnika :3 Hahah rozwalił mnie ten fragment z Adison :D :D tak to świetnie napisałaś, tak realistycznie ^^ No i te jej rozmyślania... hmm ;) Można się teraz chyba będzie spodziewać jej prób zdobycia serca Shane'a? :D Już nie mogę się doczekać! Tak to wszystko fajnie opisujesz, że czytam to jak... hmm... no jakbym oglądała świetny i mega wciągający serial :3 XD (wiesz, że kocham seriale ^^).
    Ale kurczę przerwałaś w takim momencie!!! :33 ja teraz cały czas myślę co się wydarzy... oby nic się nie stało Mai i jej przyjacielom (Shane'owi i Adamowi)...
    U mnie wakacje na razie kiepsko, w sumie w ogóle nie miałam kiedy odpocząć :P Zdrowie mi się trochę pokićkało, ale miejmy nadzieję, że wszystko będzie już ok ^^ Nawet nie wiesz, jak żałuję, że nie byłam na spotkaniu z Wami :< Dziś miałam też jakieś spotkanie do LO, ale nie poszłam hahha :P Musimy się jeszcze w te wakacje spotkać, koniecznie! :P :*
    Ściskam i całuję i baaardzo tęsknię <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że musimy!!! *,* Chciałam od razu w sobotę zaplanować, ale żadna nie podzielała mojego pomysłu ;/ Ale się spiszemy na fejsiku, jak tylko wyzdrowiejesz ;p
      Haha ja byłam dzisiaj zawieźć papiery i na badaniach w szkole. Matko, jakie ja będę miała laski w klasie! :D Za mną w kolejce stały :D Masakra, mam nadzieję, że będzie się z nimi dało porozmawiać. I Sandra coś mówiła, że będziemy miały 5 chłopców w klasie na 30 osób *,* Już kocham tę szkołę -,-
      Zdrowieeeej! I dziękuję za te miłe słowa, kochana! Oj znasz mnie, nie jedno jeszcze tu namieszam. Już mam plan, którego się nie spodziewacie, bo gdy czytam Wasze komentarze, to widzę ;p Mam nadzieję, że uda mi się Was zaskoczyć TYM! :D
      Wiem, że kochasz seriale - podobnie jak ja ;p I tym bardziej jest mi przeogromnie miło, gdy moje opowiadanie porównujesz do seriali ;* Dziękuję!
      Spodziewam się niedługo jakiegoś rozdziału u Ciebie!
      Paaa! ;* Zuza ;* też tęsknie ;p

      Usuń
  3. Adam? Raczej spodziewalam sie, ze bd z Shanem. . . Medalion... cos sie zacznie dziac z tym zwiazanego. . . Weny. Rosemarie :*

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony