sobota, 19 lipca 2014

~22~


    Trzymając się za ręce, podeszli do bagażnika autobusu. Wyszukali swoje torby i stanęli na chodniku. Spoglądali sobie w oczy, nie mówiąc nic, dobrych kilka minut.
    - To chyba... - zaczęła Maya, lecz przerwał jej głośny krzyk za jej plecami.Odwróciła się i z uśmiechem na ustach pognała w tamtą stronę. Zapomniała, co miała powiedzieć Adamowi. Nie przejmowała się, że jej torba została tuż obok nóg bruneta. Sekundę później wpadła w ramiona Josha. Chłopak objął ją mocno, podnosząc do góry.
    - Josh, matko, ale zrobiłeś mi niespodziankę! Nie spodziewałam się, że po mnie przyjedziesz. Myślałam, że mama...
    - Zadzwoniła do mnie przed chwilą z prośbą czy bym nie mógł cię odebrać i wszystko wyjaśnić...
    Spojrzał jej głęboko w oczy, trzymając swoje dłonie na jej ramionach. Modlił się, by go nie wyśmiała, by posłuchała.
    - Co wyjaśnić? - zapytała, widząc, że coś przed nią ukrywał.
    - Jest źle - zaczął. - Gorzej niż się twoja mama spodziewała. Gwardia wie, gdzie mieszkacie. Byli u was dzisiaj rano. Na szczęście nikogo w nim nie zastali. Twój dom już nie jest dla ciebie bezpieczny. Ani mój, za blisko siebie mieszkamy. Musisz uciekać, Maya. Twoja mama powiedziała, żebyś na jakiś czas skryła się u jakiejś przyjaciółki, której ufasz.
    - Jak długo mam się ukrywać? - wyszeptała. Nie podobało jej się to. Czy będzie potrafiła uciec do bezpiecznego miejsca, wiedząc, że jej mama i brat są narażeni na niebezpieczeństwo? Czy znajdzie schronienie u przyjaciółek, z którymi aktualnie była pokłócona?
    - Dopóki nie wymyślimy czegoś... Sam nie wiem. Obiecuję, że będziemy w kontakcie. Tylko błagam, zaufaj mi. Mnie i swojej mamie.
    - Co się z nią stanie? A co z młodym? Przecież jak oni zostaną w domu, a Gwardia znów wróci...
    - Jeśli ciebie tam nie będzie, wszystko będzie dobrze.
    - Skąd ta pewność? Nie chcę, by przeze mnie stało im się coś złego - powiedziała cicho, spuszczając wzrok.
    - Zadbam o nich, słyszysz? Nic im się nie stanie, obiecuję.
    - Na pewno?
    - Na sto procent - zapewnił.
    - Kocham cię - szepnęła, przytulając się do niego mocno.
    - Ja też, ja też - westchnął, przymykając na moment powieki. Gdy je ponownie podniósł, kątem oka dostrzegł dwóch wysokich chłopaków. Nie miał pojęcia skąd, ale wiedział, że należą do Gwardii. Dreszcz przeszedł mu po plecach. - Uciekaj! - powiedział Mayi do ucha, odsuwając ją od siebie.
    Dziewczyna posłuchała go. Biegnąc w stronę swojej torby, odwróciła się jeden rz. Ujrzał na jej twarzy łzy i strach. Serce mu się ścisnęło na ten widok, lecz zdawał sobie sprawę, że już nie może jej pomóc. Jedyne, co mógł zrobić, to spróbować zatrzymać tych dwóch typów zmierzających w jego stronę.

    - Hej, Adam! Mama czeka na nas w samochodzie! - zawołał Shane, podchodząc do przyjaciela. Klepnął go w ramię, gdy ten nie zareagował. Dopiero wtedy się odwrócił i spojrzał na niego.
    - Okej. Tylko Maya... Muszę przypilnować jej rzeczy - odparł, pokazując blondynkę rozmawiającą z Joshem. - A potem muszę jeszcze iść do łazienki.
    - To idź teraz. Popilnuję torby Mayi za ciebie. - Wzruszył ramionami blondyn. Jemu już było wszystko jedno. Zmęczenie wzięło górę nad wszystkim.
    - Zaraz wracam! - krzyknął brunet i pognał w stronę wejścia do szkoły.
    W tym samym momencie Maya skończyła rozmowę z przyjacielem i ruszyła biegiem w stronę Shane'a. Blondyn ze zdziwieniem zauważył, że Josh zniknął za rogiem, a po policzkach Mayi spływały łzy.
    - Co się stało? - zapytał, marszcząc czoło, gdy tylko dziewczyna stanęła przed nim.
    - Muszę... Muszę znaleźć sobie jakiś kąt do spania u którejś z dziewczyn. Myślisz, że gdy opowiem im wzruszającą historię o tym, jak to obrabowano nasz dom, skruszeją i mi wybaczą i mnie przyjmą bez szczegółowych pytań?
    - Co? - spytał z jeszcze większym zdziwieniem.
    - To. Josh powiedział, że nie mogę tam na razie wrócić i że powinnam zamieszkać gdzie indziej...
    - Wiesz, nie wiem, jak zareagowałyby twoje koleżanki, ale mnie twoja wzruszająca opowieść głęboko dotknęła. I myślę, że moją mamę też ruszy. Dlatego sądzę, że mogłabyś zamieszkać u mnie. I obiecuję, że nie będę pytało o szczegóły. - Uśmiechnął się szeroko.
    - Nie, nie mogę... - zaczęła.
    - Nie masz wyboru - zauważył. - Albo to, albo Wendy, Chloe i Diana. Ja na twoim miejscu bym się nie wahał.
    - Ale co na to twoi rodzice? - Ciągle nie była przekonana, choć jego pomysł bardziej jej odpowiadał niż ten, który sama wymyśliła.
    - Mama na pewno nie będzie miała nic przeciwko. Od razu cię polubi. Zawsze chciała mieć córkę - zapewniał. - Nie daj się prosić. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz! - dodał, nadal widząc jej niepewną minę.
    - Dziękuję - szepnęła, po czym przytuliła chłopaka.
    - Od czego ma się przyjaciół? - Zaśmiał się. Dziewczyna uśmiechnęła się blado, wycierając wierzchem dłoni łzy z twarzy.
    - Gdzie Adam? - zapytała, bo zauważyła, że jego torba nadal leżała obok jej rzeczy.
    - Poszedł do łazienki - wyjaśnił, biorąc swoją torbę w jedną dłoń, a blondynki w drugą. - O, idzie - powiedział, gdy zauważył, że brunet zamykał drzwi szkoły.
    - Hej! Nie pojechałaś z Joshem? - zdziwił się Ad, widząc dziewczynę z Shanem.
    - Mała zmiana planów. Maya jedzie z nami.
    - Naprawdę? Dlaczego? Co się stało?
    - Długa historia, opowiemy ci po drodze - ponaglił Shane, widząc rozbiegany wzrok Mayi. Była wystraszona i wyglądała, jakby kogoś szukała, choć niekoniecznie chciała się z tym kimś spotkać.

    - Jasne, że możesz się u nas zatrzymać. Nie ma problemu - powiedziała mama Shane'a, gdy opowiedzieli jej pokrótce co się stało. - Chciałabym się tylko skontaktować z twoją mamą, jeśli to nie problem.
    - Dobrze. Jeżeli się pani do niej dodzwoni...
    Kobieta stojąca przed nią wyglądała młodo. Maya uważała, że gdyby spotkała ją gdzieś na mieście w towarzystwie blondyna, wzięłaby go za jego siostrę, nie za matkę. Miała jasne włosy jak jej syn i niebieskie oczy. Była drobna - chuda i niska, choć wysportowana; Maya widziała mięśnie, gdy kobieta wykonywała jakiś ruch. Gdy się uśmiechała, pojawiały się malutkie zmarszczki wokół oczu, jedyna oznaka lat pani Shay.
    Podczas rozmowy starała się patrzeć na mamę Shane'a, ale czuła, że jest obserwowana i nie potrafiła skupić wzroku w jednym punkcie. Cały czas szukała osoby, która by na nią patrzyła. Nikogo nie przyłapała, ale wiedziała, że wkrótce kogoś zobaczy. I nie myliła się.
    Stali w pewnej odległości od auta, żegnając się Alex, Sam, Kevinem i Markiem, gdy Maya ich zauważyła. Stali na rogu ulicy i spoglądali w jej stronę. Uśmiechali się. Jeden miał ręce założone na piersi, drugi dłonie schował w kieszeniach spodni. Obaj mieli ciemne ciuchy. Po plecach blondynki przeszły dreszcze. Na początku ich nie poznała, lecz gdy dłużej im się przyjrzała, stwierdziła, że to są ci sami, którzy grozili jej w jej snach. Nate i Tom, członkowie Gwardii.
    Pobladła, widząc ich w realnym świecie, do tego tak blisko siebie. Wystraszyła się nie na żarty. Szturchnęła Shane'a, który stał obok niej.
    - Możemy już jechać? - zapytała cicho, ciągle wpatrując się w dwóch chłopaków.
    - Za chwilę, okej? - Maya pokiwała głową, wzdychając. Ręce zaczęły jej się pocić i trząść. Medalion na szyi zrobił się gorący i ciężki.
    - Dzieciaki! Musimy już jechać! - zawołała mama Shane'a z samochodu. Miała niewyraźną minę. Starała się ukryć zdenerwowanie za miłym uśmiechem. - Jeszcze się nagadacie! Wskakujcie do auta!
    Maya odetchnęła głęboko z ulgą. W końcu się stąd ruszą, nie będą narażeni na atak Gwardii. A bardzo nie chciała, by coś się im stało. Szybko pobiegła do samochodu, rzucając dziewczynom krótkie cześć na pożegnanie. Wślizgnęła się na tylne siedzenie, a za nią Adam. Shane usiadł z przodu na miejscu pasażera, tuż obok mamy.
    Ruszyli z piskiem opon. Dziewczyna cały czas obserwowała miny Nate'a i Toma. Wyglądali na złych, ale nie interweniowali. Chyba zdali sobie sprawę, że nie mają szans z szybkim samochodem. Oczywiście istniał jeszcze inny powód, dla którego nic nie zrobili, ale Maya o nim nie wiedziała.
    Wyjechali z centrum miasta i skręcili w drogę prowadzącą przez mały zagajnik.Wkrótce wyjechali spomiędzy drzew. Oczom dziewczyny ukazały się liczne domy, pola, na których rosły zboża, mnóstwo zielonych drzew i krzewów przy drodze. Blondynka uśmiechnęła się sama do siebie. Uwielbiała takie widoki. Poczuła się odprężona, strach nagle gdzieś zniknął. Otworzyła szybę i wciągnęła głośno powietrze. Mama Shane'a już dawno zwolniła, więc Maya mogła spokojnie podziwiać zielony krajobraz.
    Wkrótce dotarli do pierwszych kilku domów. Samochód zatrzymał się, a pani Shay wysiadła, by otworzyć bagażnik.
    - No to cześć - powiedział Adam, nachylając się ku niej.
    - Już wysiadasz? - zdziwiła się blondynka.
    - Stoimy tuż przed moim domem. - Zaśmiał się Ad. Delikatnie musnął jej wargi swoimi ustami. - Na razie! - rzucił, otwierając drzwi. Wyciągnął z bagażnika swoje rzeczy. Pomachał do siedzących w samochodzie przyjaciół i wszedł przez bramę na podwórko.
     I znów ruszyli. Nie jechali jednak długo. Już po paru minutach auto zatrzymało się tuż przed wysokim domem z czerwonej cegły. Był dwupiętrowy. Od strony drogi znajdował się piękny ogromny ogród pełen kwiatów i owocowych drzewek, do którego prowadziła ścieżka od samych drzwi wejściowych. Był to swego rodzaju tunel, bo otaczały go winorośla i wysokie krzaki kwitnących róż.
    Wraz z Shanem stanęła przed białymi drzwiami. Chłopak otworzył je i przepuścił koleżankę. Oczom dziewczyny ukazał się wąski, jasny korytarz. Na ścianach wisiały zdjęcia rodziny i przyjaciół, a naprzeciwko wejścia do salonu, brązowa półka na której stały kwiatki, notatniki i listy oraz ciemna miska. Na brązowych panelach leżał biały dywan, a pod sufitem wisiał żyrandol w kształcie ogromnej kuli. Było miło i przytulnie.
    - Shane, zaprowadź Mayę do pokoju gościnnego, a potem zejdźcie na kolację. Zrobię coś na szybko - odezwała się pani Shay, wchodząc za nimi do środka i zamykając drzwi. Chłopak pokiwał tylko głową, wziął obie torby i poszedł w kierunku drewnianych, szerokich schodów znajdujących się po ich prawej stronie.
    - Pokoje dla gości są na poddaszu. Chyba nie będzie ci przeszkadzał niski sufit? - zapytał, odwracając się do niej z uśmiechem na ustach. Maya tylko pokręciła głową. - To dobrze.
    Swoją torbę zostawił na pierwszym piętrze, tłumacząc, że tam znajduje się jego sypialnia. Potem, nie ociągając się, ruszyli w górę. Gdy stanęli u szczytu schodów, blondynka zobaczyła krótki korytarzyk, na którego końcu znajdowało się małe okienko. Korytarz bardzo różnił się od tego na dole. Był ciemny, cały obłożony drewnianymi panelami, od podłogi po sufit. Znajdowało się tam czworo drzwi. Shane otworzył pierwsze po prawej, zapraszając gestem koleżankę do środka.
    Oczom Mayi ukazał się jasny pokój, mały, ale nie zagracony. Ściany były białe, podłoga pokryta brązowymi panelami, a na środku pokoju leżał biały dywan. Zaraz za drzwiami stała szafka nocna, a obok niej pościelone łóżko. Dalej wielkie okna dachowe, a przed nimi drewniane krzesło. W roku stała brązowa, niska komoda, a na niej leżało kilka książek, następnie potężna białą szafa, zajmująca pół ściany. Gdy dziewczyna weszła głębiej do pokoju, zauważyła po prawej stronie metalowy stolik, a na nim dwa pięknie kwitnące storczyki.
    Shane postawił torbę na łóżku, przyglądając się minie Mayi. Wydawała się zadowolona, co bardzo ucieszyło chłopaka.
    - Podoba ci się? - zapytał dla pewności.
    - Jest ślicznie! - zawołała, odwracając się w jego kierunku. - Dziękuję. - Podeszła do niego i pocałowała w policzek. Potem wyjrzała jeszcze raz na korytarz. - Co jest za tamtymi drzwiami?
    - Naprzeciwko znajduje się kolejny pokój. Drugie drzwi po prawo prowadzą do łazienki, a te po lewo do kolejnej sypialni. Możesz do nich zajrzeć po kolacji, jeśli chcesz. Właśnie, jeśli pozwolisz, zapraszam na jedzenie. Mama nie lubi czekać z gotowym daniem. Zawsze się niecierpliwi.
    - Okej. No to chodźmy. Umieram z głodu - przyznała.
    Shane zamknął drzwi prowadzące do sypialni, którą teraz zajmowała Maya i razem zeszli po schodach na dół.

~~~*~~~*~~~*~~~

    Hej, co tam u Was? U mnie jak na razie nudy. Próbuję coś napisać do przodu, ale mi to kompletnie nie wychodzi. Chyba dlatego, że jest tak gorąco i nic się nie chce. Zwłaszcza ślęczeć przed komputerem :)
    Niekoniecznie wyszło mi to jak chciałam, ale bywa i tak :)Mam nadzieję, że tego nie spaprałam do końca. Czy to nie dziwne, że Maya ot tak musi uciekać z domu i potem zamieszkuje u Shane'a? Pytam, czy to jest dość realistyczne :)
    Do kolejnego! Trzymajcie się!
Zuza <3

5 komentarzy:

  1. Hmmm...
    Tak od razu uciekać z domu i zamieszkać u Shane'a?
    A kto tam wie co chodzi dzisiejszej młodzieży po głowie...
    Hahahaha...
    Ten początek i ten pierwszy gif zresztą drugi tak samo...cudowne, słodkie i piękne...oczka mi się pociły...zachowywali się jak para nie przyjaciele...dzisiejsza młodzież kto ją tam wie...
    Po prostu cudowny rozdział i życzę miłego wyjazdu.
    Weny życzy i pozdrowienia śle:
    Mia Rosa
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie ze to dziwne, ale co innego miala zrobic? Mnie tylko zastanawia czemu Adam nie byl wsciekly, no bo wkoncu jego dziewczyna ma mieszkac u kolegi z ktorym jednak rywalizowal o jej wzgledy... Kurcze to dopiero zaczna sie problemy z tymi zlymi panami juz wspolczuje Maiy. Rosemarie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, dużo miałam do nadrobienia.
    Ale warto było.
    Wyczuwam w powietrzu aferę! ;) Czekam na nn!

    Na marked-and-indomitable.blogspot.com pojawił się czwarty rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej ;* Wracam po krótkiej przerwie do naszej kochanej blogosfery :D Ale mnie zaskoczyłaś tym rozdziałem! :D :P W poprzednim już tak słodko i romantycznie się zrobiło między Mayą a Adamem, a teraz w grę wchodzi Shane... No nie powiem, nie daje za wygraną (to akurat przewidywałam! :D :P). Ale w życiu bym się nie spodziewała, że Maya i Shane zamieszkają pod jednym dachem XD Co na to wszystko Adam? ^^ Pewnie się troszkę wkurzył, bo jakby nie było Maya to jego dziewczyna, a Shane niebezpiecznie kręci się wokół niej ^^ Haha ale jak to mówią: w miłości wszystkie chwyty dozwolone ;) Tak w ogóle to miło ze strony Shane'a, że zaoferował pomoc Mai. Uratował ją z dość kłopotliwej sytuacji, bo nie wiadomo jakby zareagowały jej przyjaciółki. W końcu aktualnie nie są w najlepszych relacjach :P Miejmy nadzieję, że to się zmieni :)
    Ciekawe na jak długo zamieszka Maya u Shane'a :D Jeejciuu cała nasza trójka będzie tak blisko siebie *.* Już nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji XDD
    Lovki & Kisski :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojezzuu świetne gify i wgl jjvakdvskjb <33
    http://s3condbreathe.blogspot.com/2014/07/rozdzia-27.html Zapraszam na kolejny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony