niedziela, 5 października 2014

~27~


    Maya była bardzo wdzięczna Shane'owi, który przywiózł jej rzeczy z domu. Od razu humor jej się poprawił. Zaczęła wypytywać chłopaka o całą swoją rodzinę; o to, jak sobie radzą, co u nich słychać, czy zauważył coś dziwnego w zachowaniu mamy czy Josha.
Maya
    - Twoja mama jest wspaniałą osobą. Bardzo ciepłą, gościnną. Mam wrażenie, że Josh mnie natomiast nie za bardzo polubił.
    - Co masz na myśli? - zapytała zdziwiona Maya, bo jeszcze nie zdarzyło się, by Josh nie polubił jej znajomego. Spojrzała Shane'owi prosto w niebieskie oczy. Siedzieli naprzeciwko siebie na jej łóżku w pokoju na poddaszu. Rozmawiali ze sobą długo. Odkąd chłopak przyjechał do domu, nikt im w tym nie przeszkodził, więc mogli swobodnie wymieniać się myślami.
    - Nie jestem do końca pewny. Może mi się tylko przewidziało, sam nie wiem. Po prostu wyczułem, że mnie nie lubi. Dziwne, nie? - Zaśmiał się sztucznie.
    - Czy ja wiem - zastanowiła się. - Nie wydaje mi się, by to, że swego rodzaju intuicja podpowiedziała ci, że Josh cię nie lubi, było dziwne. To chyba normalne, przynajmniej u niektórych ludzi. Wiele osób potrafi powiedzieć coś więcej o innym człowieku niż to, co widać na pierwszy rzut oka. Ty zorientowałeś się, że cię nie polubił. To może okazać się przydatne.
    - Tak, to prawda. Ale to nie zmienia faktu, że jest dziwne. - Maya zaśmiała się serdecznie z przyjaciela. Próbował przez jakiś czas utrzymać poważną minę, ale nie udało mu się to. Już po chwili oboje śmiali się do łez. - Mama wspominała mi coś, że jutro zamierza z nami porozmawiać. Wiesz, o co może chodzić? - zapytał.
    - Wydaje mi się, że tak, ale skoro ty nie wiesz, to nie powinnam ci tego mówić - odpowiedziała, unikając jego spojrzenia. Wydawało jej się, że chce ją nim przewiercić na wylot, zobaczyć wszystkie jej skrywane tajemnice.
    - Och, nie o to chodzi. Ja wiem, dlaczego mama chce z nami porozmawiać. Zapytałem, bo nie wiedziałem, czy ty wiesz. Tak właściwie to trochę się zdziwiłem, gdy powiedziała, że razem ze mną będziesz się uczyła tych wszystkich bajeranckich rzeczy.
    - Jakie bajeranckie rzeczy masz na myśli? - zaciekawiła się.
    - No wiesz, samoobrona, walki wręcz czy tego typu sprawy. Najbardziej chciałbym się nauczyć walczyć  z jakąś bronią... - rozmarzył się. Maya uśmiechnęła się tylko delikatnie. Nie sądziła, że tak od razu przejdą do ćwiczeń. Myślała, że najpierw poznają teorię, dowiedzą się, czy tak naprawdę jest Zakon i Gwardia i jak funkcjonują.
    Przeraziła ją myśl o tym, że już jutro miała zacząć się z kimś bić w ramach nauki. Starała się tego nie okazać, ale wiedziała, że gdyby Shane chciał zobaczyć prawdę w jej oczach, to by to zrobił. Ale niestety (a może i stety), bardziej zaabsorbowany był jutrzejszym treningiem niż tym, co działo się z przyjaciółką. Gdy wreszcie na nią spojrzał, doszła już do siebie i przywołała na usta uśmiech.
    - To co dzisiaj robimy? Może obejrzymy jakiś film, żeby odpocząć przed jutrzejszym dniem? - zaproponował. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
    - Czemu nie. Może być.
    - To ja skoczę na dół po coś do picia, może uda mi się znaleźć popcorn, a ty wybierz jakiś film, co? - spytał, wstając z łóżka i kierując się do drzwi. Blondynka pokiwała głową na znak zgody, zanim Shane wyszedł z pokoju. Włączyła laptop, kliknęła na ikonkę z internetem i nawet wpisała adres stronki, na której zawsze oglądała filmy, ale nic poza tym. Nie miała pojęcia, jaki film wybrać, więc wolała poczekać na chłopaka, by razem mogli podjąć decyzję.
    Shane wrócił po kilku minutach z wielką  miską popcornu w jednej ręce i kartonem soku w drugiej. Postawił wszystko na szafce nocnej i sam usiadł obok Mayi.
    - Zapomniałem przynieść szklanek, kurde - powiedział, rozglądając się po pokoju, jakby kubki miały się gdzieś nagle zmaterializować. Już chciał wstać, by iść na dół i je przynieść, gdy blondynka złapała go za rękę i go uprzedziła.
    - Ja pójdę, a ty włącz film, bo ja kompletnie nie wiem, jaki moglibyśmy obejrzeć.
    - Zgoda. - Wzruszył ramionami. Oparł się plecami o wygodne poduszki rozłożone u wezgłowia łóżka, wziął laptop na kolana i zaczął przeglądać włączoną przez dziewczynę stronę.
    Gdy Maya wróciła z dwiema szklankami, Shane już czekał na nią z wybranym filmem i miską popcornu leżącą obok niego.
    - To co oglądamy? - zapytała, stawiając kubki na szafce i nalewając do nich soku.
    - Więzień labiryntu. Podobno jest fajny. Natknąłem się nie tak dawno na zwiastun i obiecałem sobie, że go wkrótce obejrzę, więc czemu akurat nie dzisiaj? - Uśmiechnął się do niej słodko, klepiąc miejsce obok siebie. - Siadaj, już włączam.
    - Czekaj, zasłonię okno i zgaszę światło może, co? Będzie lepiej widać - zaproponowała.
    - Super pomysł - pochwalił ją blondyn.
    Już po chwili oboje siedzieli obok siebie wpatrzeni w ekran laptopa, zajadając się popcornem i raz po raz pijąc sok. Film tak ich wciągnął, że nie zauważyli, kiedy zrobiło się całkowicie ciemno. Zmęczeni, mając za sprzymierzeńca malutkie światło sączące się z ekranu laptopa, zasnęli, gdy film miał się ku końcowi. Na pół przytomnie Shane odłożył na podłogę laptopa i miskę po popcornie. Potem zapadł w głęboki sen.
    Żadne z nich nie pamiętało, co mu się śniło. Może w ogóle nie mieli snów. Ale jeśli coś im się śniło, to były to przyjemne sny, bo rano oboje obudzili się uśmiechnięci.
    Najpierw otworzyła oczy Maya. Przez nie do końca szczelnie zasłonięte okno przedostały się promienie słoneczne, które padły na jej twarz, budząc ją. Przetarła oczy pięściami, opierając się delikatnie na łokciach. Rozejrzała się powoli po pokoju. Gdy jej spojrzenie padło na chłopaka, który leżał obok niej, zmarszczyła czoło, nie pamiętając, że zasnął wieczorem przy niej. Dopiero, gdy jej wzrok spoczął na resztkach soku w szklankach, porozgniatanym popcornie na podłodze, przypomniał jej się wczorajszy wieczór. Naprawdę miło go spędzili. Dawno tak po prostu  z nikim nie siedziała i gadała, nie oglądała z nim filmu tak po prostu, jak z dobrym przyjacielem.
    Chciała, nie budząc Shane'a, wyjść spod kołdry, ale jej się to nie udało. Gdy tylko się ruszyła, łóżko delikatnie zaskrzypiało. Chłopak otworzył oczy, przewracając się w tym samym czasie na plecy. Mrugnął kilka razy powiekami i spojrzał na Mayę. Oboje uśmiechnęli się do siebie wesoło.
    - Dzień dobry - przywitał się Shane.
    - Cześć - powiedziała Maya.
    - Która godzina? - zapytał chłopak. Dziewczyna sięgnęła po swój telefon, leżący na szafce nocnej. Odblokowała go i sprawdziła na ekranie godzinę.
    - Parę minut po siódmej - oznajmiła, siadając na łóżku.
    - Musimy wstać. Mama powiedziała, żebyśmy stawili się przed ósmą na treningu. - Westchnął. Przeciągnął się jak kot, zajmując całe łóżko, które chwilę przedtem opuściła Maya. Nie zwracając uwagi na chłopaka, przeszła przez pokój, wyciągnęła z szafy odpowiednie ciuchy i poszła do łazienki. Tam wzięła krótki, zimny prysznic, umyła włosy, które potem szybko wysuszyła suszarką. Ubrała się w czerwone spodenki, czarny, sportowy stanik, a na niego założyła białą, luźniejszą bluzeczkę. Zrobiła delikatny makijaż i związała włosy w koński ogon, by nie przeszkadzały jej, cokolwiek miała dzisiaj robić.
    Stres i przerażenie, które ogarnęły ją wczoraj, gdy dowiedziała się o spotkaniu, minęły. Nie wiedziała na jak długo, ale starała się o tym nie myśleć. Powtarzała sobie, że to kolejna, dziwna lekcja wuefu, którą miał zafundować jej lubiący wymyślać dziwne ćwiczenia nauczyciel.
    Gdy wróciła do pokoju, Shane'a już w nim nie było. Pozostał tylko karton po soku. Łóżko zostało jako tako pościelone i przykryte kocem, choć daleko mu było do ideału.
    Z westchnieniem i uśmiechem na ustach poprawiła szybko pościel na łóżku, wzięła sok i zeszła na dół, gdzie zastała blondyna szykującego już śniadanie. Na sobie miał biały podkoszulek i czarne spodenki. Włosy, jeszcze wilgotne po prysznicu, stały na czubku głowy we wszystkie strony. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie i ruchem ręki wskazał jej krzesło naprzeciwko niego.
    - Siadaj, zaraz podam śniadanie - oznajmił, odwracając się do niej tyłem. Nalał do jednego kubka gorącą, czarną kawę, której aromat rozniósł się na całą kuchnię, a do drugiej wlał herbatę z cytryną. Doskonale wiedział, że Maya nie lubiła kawy i dlatego specjalnie zaparzył dla niej herbatę.
    - Dziękuję - powiedziała nieco zdziwiona zachowaniem chłopaka blondynka. - Mogę się spytać, co ci się stało?
    - Ale o co ci chodzi? - Spojrzał na nią zdezorientowany, kładąc talerz z kanapkami przed dziewczyną.
    - O to wszystko. Śniadanie, ciepła herbatka. Czy dobrze się czujesz? - zapytała, przytykając swoją dłoń do jego czoła. Sprawdziła, czy aby nie miał gorączki. Niestety, czoło było normalnej temperatury.
    - Po prostu chciałem być miły, ale jeśli nie chcesz, mogę sam to wszystko zjeść. - Wzruszył ramionami.
    - Niee, to bardzo miłe, dziękuję! - odparła szybko. - Chętnie się poczęstuję skoro już zrobiłeś.
    Zaczęli jeść śniadanie w tym samym czasie, gdy do kuchni weszła mama Shane'a.
    - Smacznego - powiedziała, wlewając sobie do kubka aromatycznej kawy. Upiła łyk, wpatrując się w dwójkę młodych ludzi. Siedzieli obok siebie, przeżuwając kanapki i popijając gorącymi napojami. - To co, gotowi na pierwsze ćwiczenia? - zapytała po chwili, gdy odstawili puste szklanki na ladę.
    - Jak najbardziej - oświadczył Shane, uśmiechając się od ucha do ucha. Maya tylko skinęła niepewnie głową.
    - W takim razie idziemy - zawołała kobieta, żwawym krokiem przechodząc przez korytarz i wychodząc z domu. Po chwili wahania Maya i Shane ruszyli za nią.

~~~*~~~*~~~*~~~

    Hej, w końcu skończyłam :D Miałam zaplanowane coś innego, ale tak też jest okej. Chyba dłuższy, ale nie wiem. Może wydaje się tak, bo jest więcej gifów i zdjęć. Skończyłam tutaj, bo nie chciałam od razu opisywać tego, co będą robić na treningach, to będzie za dwa tygodnie.
    Piszcie, co myślicie, jak Wam się podobało, czy coś jest, co Wam się nie zgadza, czy coś należy wytłumaczyć :)
    Pozdrawiam serdecznie!

3 komentarze:

  1. Rozdział fajny.
    Boże szkoda, że nie opisałaś dokładniej tego wieczoru, bo też mam ochotę obejrzeć ten film.
    Wzmianka o treningach mnie trochę zafascynowała, a może i nawet bardzo.
    Ten pierwszy gif świetny. Drugi i trzeci oczywiście, że też.
    Ta początkowa rozmowa o Joshu świetna, bo Josh to mój ulubieniec.
    Cały czas patrzę na tego Więźnia Labiryntu i mnie po prostu kusi, ale muszę jeszcze dwa filmy zaległe obejrzeć.
    Pozdrowienia i weny śle:
    Mia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne że się podoba ;D
    Czekam na nn.

    Junnika

    OdpowiedzUsuń
  3. Weny :D Spodobał mi się opis sytuacji ogólnie miło się czyta o takich przyjemnościach ahh
    Weny i miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony