sobota, 7 czerwca 2014

~19~


    Po południu całą grupą wyszli na spacer. Było bardzo gorąco. Słońce przygrzewało mocno, jak w samo południe. Wiatru między zabudowaniami nie czuli. Dopiero, gdy wyszli na teren za budynkami, poczuli zbawienną bryzę, która rozwiała ich włosy ze spoconego czoła.
    Część dziewcząt porozsiadało się na przyniesionych kocach. Zamierzały się jeszcze trochę opalić, wykorzystując te ostatnie dni nad morzem. Wśród nich znalazły się Natalie, Caroline i Laura. Ściągnęły bluzki i krótkie spodenki, w których przyszły i, w samym bikini, położyły się na brzuchu, zakładając na nosy okulary.
    Adison razem z Alex robiły zdjęcia swoim przyjaciółkom, morzu, mewom, które przysiadywały na drewnianych belkach.Wszystkiemu dookoła.
    Chloe, Diana, Wen, Abby i Eve stały na mokrym piasku, który od czasu do czasu zalewały fale. Chłodziły sobie stopy w zimnej wodzie i podziwiały wspaniały widok, jaki rozciągał się wokół. Piękne, niebieskie, spokojne morze. Błękitne niebo z kilkoma bielutkimi chmurami, spokojnie płynącymi nad nimi. Jakieś żaglówki daleko na horyzoncie, surferzy, inni turyści, latające wszędzie ptaki. Było wspaniale.
    Chłopcy najpierw pochodzili trochę wzdłuż brzegu, co jakiś czas próbując wrzucić się nawzajem do wody. Gdy już oswoili się z temperaturą, weszli nieco dalej. Chlapali się, popychali, śmiali. Potem przez kilkanaście minut odbijali piłkę do siatki.
    Maya usiadła na piasku i patrzyła na całą ich wycieczkę. Uśmiechała się pod nosem co chwila, widząc, jak chłopcy zachowywali się jak dzieci. Po chwili podeszła do niej Alex.
    - Chodź, zrobimy sobie parę fotek, bo z tobą jeszcze żadnej nie mam! - zawołała, ciągnąc blondynkę za rękę. Wstała więc i pobiegła za koleżanką. Alex podała aparat Sam po czym przytuliła Mayę. Sam zdążyła zrobić jedno zdjęcie nim do dziewczyn przybiegł Adam. Wszedł w kadr, pomiędzy Alex a Mayę.
    - Też chcę z wami zdjęcie, ślicznotki! - Uśmiechnął się, obejmując obie koleżanki w talii. Dziewczyny próbowały go odepchnąć, lecz był dla nich zbyt silny.
    - Nikt cię tu nie zapraszał! - krzyknęła Alex. - Idź stąd, bo jesteś cały mokry!
    - Niemożliwe! Wyganiacie mnie? - Pokiwały głowami. - Zapamiętam to sobie - mruknął do siebie, spuszczając głowę.
    - Och, no dobra, jedno zdjęcie, niech ci będzie! - powiedziała Maya. Chłopak wyszczerzył się do niej jak głupi do sera.
    - Wiedziałem, ze mnie nie odmówisz - rzekł.
    - Ja i to moje dobre serce! - westchnęła blondynka teatralnie. Zaśmiali się we czwórkę.

    Do hotelu wrócili o zachodzie słońca. Zamiast zwykłej kolacji, mieli mieć duże ognisko, więc gdy tylko weszli do pokoi, szybko przebrali zmoczone ciuchy, oczyścili się z piasku, który poprzyklejał im się do ciał i poszli do ogrodu. Tam czekało już na nich sporych rozmiarów ognisko, poustawiane wokół niego ławki, kije oparte o wysokie drzewo, kiełbaski, pieczywo i talerzyki leżące na stole nieco dalej od ogniska.
    Pierwsi na jedzenie rzucili się chłopcy. Porozsiadali się na ławkach, zaczynając piec kiełbaski nadziane na kije. Dziewczyny, nie chcąc im przeszkadzać, podzieliły się na kilka grup i każda przycupnęła gdzie indziej. Jedna tuż przy ognisku, grzejąc się przy jego płomieniach, dwie kolejne na długich huśtawkach stojących nieco na uboczu.
Maya
    Maya należała do tej pierwszej grupy. Wpatrywała się w pomarańczowe iskierki ulatujące do nieba znad ogniska jak i na samo niebo - granatowe, bezchmurne, ale i bezgwiezdne. Zastanawiała się, jak to będzie, jak już wrócą do domu. Czy nadal będzie się kolegować z chłopakami? Miała taką nadzieję. Czy pogodzi się z dziewczynami? Wątpiła w to, ale bardzo tego pragnęła. Czy wszystko będzie w porządku? Teraz już na pewno nie, bo jej życie zmieni fakt, że dowiedziała się o swoim przeznaczeniu.
    "Ciekawe, co oznacza bycie Strażniczką. - zastanawiała się. - Co będę musiała robić? Co poznać? Coś zmienić? Na pewno! Ale się boję!"
    Bała się, choć sama jeszcze nie wiedziała, czego.

    Siedzieli przy ognisku, rozkoszując się ciepłem bijącym od płomieni. Wen, Chloe i Diana poszły już do pokoju. Maya kuliła się między Abby, a Eve. Naprzeciwko siedzieli Shane, Adam, Kevin i Mark, a obok nich uśmiechnięte od ucha do ucha trzy przyjaciółeczki: Natalie, Caroline i Laura. Śmiali się na całe gardło, a Natalie i Caroline nawet z nimi flirtowały. Bawili się wyśmienicie co chwila popijając z kartonowego pudełka od soku. Tylko Shane nie brał tego do ust.
    Maya patrzyła na nich spode łba. Była zazdrosna, choć nie dopuszczała do siebie tej wiadomości. Nie chciała być zazdrosna o chłopaków. Przecież nie byli jej własnością. Mogli robić co chcieli, z kim i gdzie chcieli. A jednak. Zazdrościła im tego, że potrafili się dobrze bawić. Ona nie potrafiła. Miała ochotę rozszarpać na strzępy te pożal się Boże psiapsiółki, ale jak na razie trzymała emocje na wodzy. Humor zepsuł się jej właśnie przez ten widok i zazdrość.
    Zaciskała mocno pięści. Czuła się chora. Nie miała ochoty na kiełbaskę czy chleb, które piekły się przed nią.
    Chciała iść do pokoju razem z Abby i Eve, lecz coś mówiło jej, że powinna jeszcze chwilę posiedzieć. Posłuchała tego wewnętrznego głosu lecz później bardzo tego żałowała i nie mogła przez to zasnąć.
    Gdy jednak wstała, by pójść do hotelu, na jej drodze stanął roześmiany Adam. Próbowała go wyminąć, ale jej nie pozwolił.
    - Hej! - zawołała. - Chcę przejść! - Gdy zrobiła krok w prawo, on szedł za nią. Śmiał się przy tym jak opętany. Parę razy powtórzyli te ruchy, lecz po chwili chłopaka znudziła ta gierka. Złapał Mayę za ramiona, pochylił się i złożył na jej ustach mokry pocałunek, przesiąknięty tanim alkoholem.
    Dziewczyna próbowała się wyrwać z jego uścisku, lecz nie dała rady. W końcu chłopak był od niej wyższy i silniejszy. Postanowiła przeczekać ten nagły przypływ namiętności, kładąc mu dłonie na klatce piersiowej.
    Po paru chwilach chłopak oderwał się od niej, uśmiechnął się, widząc jej zszokowaną minę i odwrócił się na pięcie, podśpiewując piosenkę ze Smerfów.
    Maya odprowadziła go wzrokiem. Podszedł do Shane'a i Marka, usiadł obok nich. Wyglądali na równie zaskoczonych co niebieskooka. Gdy jej wzrok napotkał spojrzenie blondyna, otrząsnęła się, widząc w jego oczach żal i smutek. Mechanicznym krokiem ruszyła w stronę wejścia do hotelu, mając pustkę w głowie i przygryzając dolną wargę.
    Gdy weszła do pokoju, nie było w nim Chloe. Diana i Wen siedziały z tabletem blondynki w rękach i rozmawiały o czymś zawzięcie. Maya usiadła na swoim łóżku. Dziewczyny zamilkły i podniosły na nią swoje spojrzenia.
    - Coś się stało? - zapytała Diana, która za wszelką cenę starała się pomóc przyjaciółce. Już przy śniadaniu wymieniły kilka uwag, więc pomyślała, że może i teraz się do niej odezwie.
    Maya pokręciła tylko głową, a gdy Chloe wyszła z łazienki, dziewczyna się w niej schowała. Ukucnęła, oparta plecami o białe drzwi. Dotknęła dłonią ust. Nadal czuła smak jego pełnych ust. Nie mogła o tym zapomnieć.
    Kiedyś jej się podobał. Ale to było dawno. Ponad dwa lata temu. Teraz nie wiedziała, co o tym myśleć. Był pijany, a ludzie pod wpływem alkoholu robią różne rzeczy, ale i mówią dużo prawdy. Przypomniała sobie, jak jej ojciec przychodził upity do domu i jak ją wyzywał i mówił, że jest do niczego.
    Zamknęła oczy, a pod powiekami zapiekły ją słone łzy. Pozwoliła im polecieć po policzkach. Wiedziała, że lepiej wyrzucić smutek niż tłumić go w sobie. Podkuliła nogi i zakryła dłońmi twarz. Siedziała tak dobrych parę minut. Z otępienia wyrwał ją dźwięk telefonu. Drżąca ręką wyciągnęła go z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. Miała nową wiadomość. Otworzyła ją i zaczęła czytać:
    "Tu wróżka Zefira! Znam Twoją przyszłość..!"
    Kliknęła szybko "usuń". Westchnęła, wstając. Podeszła do umywalki, spojrzała w lustro i się przeraziła. Wyglądała masakrycznie. Czerwone, opuchnięte oczy, rozmazany tusz, tworzący czarne podkówki pod oczami. Odkręciła kran i ochlapała zimną wodą twarz. Potem zmyła resztki makijażu. Wyglądała nieco lepiej. Potem rozebrała się i weszła pod prysznic, gdzie gorące krople wody spływały wzdłuż jej ciała, powodując, że dziewczyna drżała. Nieco się odprężyła.
    Gdy zakręciła wodę, na jej skórę wstąpiła gęsia skórka. Owinęła się puchatym ręcznikiem. Wysuszyła włosy i rozczesała je, układając odpowiednio grzywkę. Nałożyła na całe ciało krem i dopiero wtedy rozejrzała się w poszukiwaniu piżamy, lecz jej nie znalazła. Westchnęła i niechętnie otworzyła drzwi. Wyszła owinięta ręcznikiem, który minimalnie zakrywał jej uda. Podeszła do szafy, a rozmowy w pokoju ucichły.
    - Serio, nie krępujcie się, rozmawiajcie sobie o mnie, obgadujcie mnie, ja już sobie idę. - Wyrzuciła z siebie żal w tych kilku beznamiętnych słowach. Znalazła świeżą bieliznę i piżamę i już miała wracać, gdy zamarła, stojąc twarzą do pokoju. Na łóżku Diany siedziały jej koleżanki, a na jej materacu rozłożył się Shane, a obok niego Abby i Eve. Wszyscy patrzyli na nią. Ze zdziwieniem i rozbawieniem, zależnie od płci. Maya zarumieniła się i chciała uciec do łazienki, lecz Shane zwinnym ruchem zerwał się z łóżka i złapał ją za nadgarstek.
    - Przyszedłem zobaczyć, jak się czujesz - odezwał się, patrząc jej prosto w oczy. Zobaczyła w nich troskę i łobuzerskie iskierki.
    - Serio? - Chrząknęła, bo miała zachrypnięty głos. - Serio teraz chcesz o tym gadać? - Zerknęła przelotnie w dół.
    - Mnie to nie przeszkadza - mruknął.
    - Ale mnie tak, więc jeśli pozwolisz to przełożymy tę rozmowę na jutro, a najlepiej przełóżmy ją na takie tam nigdy - odparła, próbując wyrwać rękę z jego uścisku. Bezskutecznie.
    - Jak chcesz. - Wzruszył ramionami. - Ale serio - pochylił się do przodu - wszystko dobrze? Bo uciekłaś tak nagle z ogrodu...
    Maya wiedziała, że Shane widział to jak Adam ją pocałował i w duchu dziękowała mu za to, że nie wspomniał o tym przy dziewczynach. Pewnie i tak się o tym dowiedzą, ale teraz nie miała ochoty na dociekliwe pytania. Mimo wszystko nie zamierzała się mu zwierzać. Co miałaby mu powiedzieć? Że jego najlepszy przyjaciel pocałował ją bez jej zgody i że było jej źle? Miała kłamać?
    - Jest dobrze - powiedziała. - A teraz mnie puść, bo chcę się ubrać.
    - Nie wierzę ci. Widzę, że coś jest nie tak - szepnął jej do ucha. - Ale jest ci zimno, więc dokończymy tę rozmowę kiedy indziej.
    Musnął ustami jej policzek i ruszył do drzwi, uśmiechając się pod nosem.
    Maya dopiero po chwili otrząsnęła się z zadumy. Szybko wbiegła do łazienki i się ubrała. Gdy wróciła do pokoju, położyła się na łóżku i udawała, że śpi. Tak naprawdę myślała o wszystkim, co się wydarzyło. O pocałunku, o wspomnieniach, które tak nagle do niej wróciły, choć nigdy nie rozmyślała o ojcu, a tym bardziej nie płakała z jego powodu, już nie. O wizycie Shane'a. Nic z tego nie rozumiała. Ale czy była gotowa, by zrozumieć?

~~~*~~~*~~~*~~~


4 komentarze:

  1. Fajny tylko mało się dzieje...
    Krótki...
    Fajne zdjęcia, ciuchy itd.
    A z Adamem akcja niezła.
    Shane zazdrosny.
    Maya przybita...
    Taka dziwna trochę akcja.
    Miłego.

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG *.* Trochę mnie tu nie było, a tu takie niespodzianki ^^ XD Aaaaa Adam, Shane i Maya <3 <3 <3 Oni po prostu wymiatają :D Kurczę teraz w jednym rozdziale takie fajerwerki hihihi ^^ Pocałunek wstawionego (XD) Adama i wizyta Shane'a w pokoju. Sama bym nie mogła po tym wszystkim zasnąć :P Hehe i ta akcja z robieniem zdjęcia :D Adam to się wszędzie musi wcisnąć! :D Ale to dobrze :P Jejku Maya niechcący może mieć teraz "lekki" ból głowy :P Adam czy Shane? Shane czy Adam?... obaj są świetni... Shane jest tu taki czuły, opiekuńczy... Adam tak samo a oprócz tego ma mega poczucie humoru :D I co tu robić? xD To był ostatni dzień wycieczki? Szkoda :P Ale teraz zobaczymy jak cały ten czas nad morzem zmienił naszych kochanych bohaterów i zobaczymy czy te PRZYJAŹNIE przeniosą się na m.in. szkołę ^^ A co do dziewczyn... Diana jest naprawdę spoko, wydaje mi się, że jest najbardziej fair wobec Mai. Wendy i Chloe powinny szybko coś przemyśleć, bo może być za późno. Schować dumę do kieszeni i się ogarnąć, bo mogą stracić przyjaciółkę, która zawsze gdy tego potrzebowały była przy nich.
    Pozdrawiam i czekam na nexta (obiecuję że będę szybciej xD) ♥ :*

    PS Maya wcale nie jest rozkapryszona, a anonimy ze swoim "zdaniem" to się mogą co najwyżej wypchać :P Hejterzy heheh :d
    Wara od naszej Zuzy kochanej i jej cudownej twórczości! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. 54 year old Information Systems Manager Modestia Girdwood, hailing from Victoriaville enjoys watching movies like Doppelganger and 3D printing. Took a trip to Pearling and drives a Ford GT40 Roadster. Aby przeczytac, kliknij

    OdpowiedzUsuń

Mrs Black bajkowe-szablony